Wicelider z Małopolski przyjechał jak po swoje i pierwsze minuty zdawały się to potwierdzać. Imponować mogło szczególnie szybkie rozegranie gości, dzięki czemu stawali oko w oko z Kamilem Buchcicem, obejmując prowadzenie 4:1. Spóźnieni defensorzy zamojscy musieli ratować się faulami i przyjezdni w początkowych minutach wykonywali skutecznie aż trzy rzuty karne. Sytuacja zaczęła się zmieniać w drugim kwadransie gry, gdy indywidualne akcje Krzysztofa Maroszka i Adriana Adamczuka dały zamościanom remis 10:10. Oszołomieni gracze z Bochni nie bardzo potrafili sobie poradzić z kontrami Padwy i do przerwy mieliśmy niespodziewane jednobramkowe (13:12) prowadzenie ekipy Marcina Czerwonki.
Po zmianie stron wyrównany pojedynek trwał jeszcze sześć minut, po czym przyjezdni zaczęli zyskiwać przewagę. W szeregach żółto-czerwonych dawał się coraz mocniej odczuwać brak kontuzjowanego Piotra Styka oraz urazy Szymona Fugiela i Kajetana Litwińczuka, które obu szczypiornistom skutecznie uniemożliwiały pokazanie pełnych możliwości.
Padwa Zamość – MOSiR Bochnia 24:30 (13:12)
Padwa: Mróz, Bąk, Buchcic – Maroszek 6, Adamczuk 5, Samoszczuk 5, Gałaszkiewicz 2, Litwińczuk 2, Działa 1, Sałach 1, Romańczuk 1, Fugiel 1, Flis, Świerczyński, Sobczak.
Sędziowali: Karwowski, Kowalski (Przemyśl). Widzów: 290. Kary: Padwa – 6 min; Bochnia – 6 min.
Więcej w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze