"Dnia 31 lipca 1914 r. po wypowiedzeniu wojny przez państwo niemieckie Rosji ogłoszono w całej Rosji powszechną mobilizację" – czytamy we wspomnieniach podpisanych inicjałami T. P., które zamieszczono w "Kronice Powiatu Zamojskiego" (w numerze z 30 września 1918 r.). "W dniu tym zebrano wszystkich zdolnych do służby wojskowej rezerwistów z miasta Zamościa i okolicy. Wysłano ich częściowo na stację kolejową Rejowiec, odległą 75 km od Zamościa".
Inne, rosyjskie wojska, które stacjonowały w Zamościu wyruszyły natomiast w stronę Tomaszowa Lub. Miały one ochraniać granicę z monarchią austro-węgierską.
Kwiaty dla żołnierza
Wojennej pożogi nie można było już cofnąć. W pierwszych dniach sierpnia 1914 r. na zachód ruszyło siedem niemieckich armii. Dzięki nim chciano wyeliminować Francję z "teatru wojny". Mobilizację ogłosiły też Austro-Węgry. Rosję (sojusznika Anglii i Francji) jej przeciwnicy lekceważyli, bo uznano, iż carska armia nie jest w stanie szybko się zmobilizować. Na teren dzisiejszej Polski udało się jedynie 20 austriackich dywizji, które były wspierane przez Niemców. Miały one kontrolować rosyjskie ruchy. Tyle że Rosjanie wręcz entuzjastycznie odpowiedzieli na carskie wezwanie do mobilizacji (ogłoszono ją 30 lipca). I ruszyli na front.
"Za kilka dni przybyła z głębi cesarstwa (rosyjskiego) konnica, która również śpieszyła do Tomaszowa, gdzie miały się odbyć pierwsze starcia z wojskami nieprzyjacielskimi" – czytamy w "Kronice Powiatu Zamojskiego". "Wieczorem 3-go sierpnia rozeszła się wieść, że do Tomaszowa wkroczyło wojsko austryjackie. Nazajutrz przywieziono do Zamościa dwu jeńców austriackich, których oglądano z wielkim zaciekawieniem".
Matylda z Windisch-Greatzów Sapieżyna (żona Pawła Sapiehy) w pierwszych dniach sierpnia 1914 r. przebywała w swoim majątku w Siedliskach, położonych ok. 25 km od Tomaszowa Lub., ale po drugiej stronie granicy. Nie czuła się tam bezpiecznie. Dlatego wyjechała wraz z rodziną do Lwowa. "Codziennie przeciągały (przez Lwów) wojska, ofiarowano im kwiaty i papierosy lecz niestety były jeszcze i inne widoki, wywołujące jak najsmutniejsze wrażenia: otóż spotykało się większe grupy ludzi: kobiety, chłopi, popi ruscy, zakurzeni, wynędzniali, prowadzeni pod strażą" – czytamy w zapiskach Matyldy Sapieżyny dotyczących pierwszych tygodni walk 1914 r. "Były to nieszczęśliwe ofiary, czy własnej politycznej przeszłości, czy rozszalałego donosicielstwa, których bez sądu i śledztwa porwano i wywieziono do obozów".
Napisz komentarz
Komentarze