Od 1 do 22 stycznia na Lubelszczyźnie odnotowano dokładnie 17 609 zachorowań oraz podejrzeń zachorowań na grypę. To o ponad 800 więcej niż przed rokiem. – Odnotowano 37 przypadków grypy potwierdzonej laboratoryjnie – informuje Anna Strzyż, zastępca dyrektora Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
O ile w zeszłym roku chodziło o grypę typu B, której wirus jest mniej podatny na mutacje i nie jest w stanie wywołać pandemii, to obecnie – w potwierdzonych przypadkach – dominuje wirus typu A oraz AH1N1 (świńska grypa). – Odnotowaliśmy wzrost zachorowań, ale wszystko jest pod kontrolą i o żadnej epidemii nie może być mowy – zapewnia Anna Strzyż. – Na bieżąco analizujemy dane z całego województwa.
Wymazy pacjentów trafiają do Lublina z całego województwa od lekarzy pierwszego kontaktu. Wynik dodatni oznacza grypę, a ujemny wskazuje na przeziębienie.
W pierwszych dwóch tygodniach stycznia z powodu podejrzenia zachorowania na grypę do szpitali na Lubelszczyźnie trafiło 48 osób. Dobra wiadomość jest taka, że z powodu tej choroby albo jej powikłań nikt nie zmarł (w ub. roku w województwie lubelskim była jedna ofiara śmiertelna).
Tomaszów kicha
Na Zamojszczyźnie najwięcej zachorowań było w powiecie zamojskim, gdzie od 1 do 22 stycznia grypa "rozłożyła" 1 163 osób. To prawie tyle samo, co w analogicznym okresie ub. roku. W powiecie tomaszowskim odnotowano 801 przypadków zachorowań i podejrzenia zachorowań na tę chorobę. W porównaniu z 2018 r., gdzie w omawianym okresie stwierdzono 30 przypadków tej choroby, wzrost jest znaczący i niepokojący. – Mieliśmy w kilku przypadkach podejrzenia zachorowań na tzw. świńską grypę, ale badania laboratoryjne tego nie potwierdziły – powiedział nam Andrzej Kaczor, dyrektor szpitala w Tomaszowie Lubelskim, gdzie na oddział zakaźny trafiają pacjenci z całej Zamojszczyzny.
W powiecie biłgorajskim na grypę zachorowało 387 osób (to o 127 przypadków mniej niż rok temu), a w powiecie hrubieszowskim – 36 (o 22 więcej).
Napisz komentarz
Komentarze