Najskuteczniejszy gracz żółto-czerwonych na czwartkowym treningu naderwał mięsień brzuchaty łydki i było pewne, że w stolicy nie zagra.
– Często w sporcie bywa tak, że pech jednego staje się szansą dla drugiego. W Warszawie dłużej pograł Tomasz Sałach, który rzucił w końcówce bardzo ważną bramkę, a 11 trafień zaliczył Łukasz Szymański. Zresztą z powodu tej absencji cały zespół był dodatkowo zmobilizowany, a odpowiedzialność za kończenie akcji rozłożyła się na kilku graczy – zauważył trener Marcin Czerwonka.
Po 10 minutach miejscowi prowadzili 5:4, ale zawdzięczali to przede wszystkim kiepskiej skuteczności Padwy. Nasza drużyna nie miała problemów z przygotowaniem sobie dobrych pozycji rzutowych na skrzydłach, ale ich wykończenie pozostawiało już wiele do życzenia. Gdy w 18 minucie AZS UW odskoczył na 5 trafień (11:6), stało się jasne, że jest ostatni moment na reakcję. Na szczęście celownik poprawił Łukasz Szymański, który między 26 a 30 minutą trafił do siatki rywali czterokrotnie i gospodarze schodzili na przerwę tylko z jednobramkowym prowadzeniem (14:13). Spragniony gry Wagon najwyraźniej poczuł krew i w trakcie pierwszego kwadransa po przerwie zdobył kolejne cztery bramki, a dwie dołożył Szymon Fugiel. W tym samym czasie warszawianie zupełnie nie radzili sobie z zamojską defensywą, pokonując Karola Drabika tylko dwukrotnie.
Cały artykuł przeczytasz w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
AZS UW Warszawa – MKS Padwa Zamość 22:25 (14:13)
AZS UW: Ner, Szałkucki – Szpejna 6, Szmulik 3, Przybysz 3, Kwiatkowski 3,Pietrzak 2, Wolski 2, Niemiec 2, Steć 1, Leszczyński, Nowakowski, Milewski, Kaźmierczak.
Padwa: Drabik – Szymański 11, Mroczek 4, Gałaszkiewicz 3, Sz. Fugiel 3, Sałach 1, Kłoda 1, Teterycz 1, Puszkarski 1, Adamczuk, Samoszczuk, Pomiankiewicz, Misalski.
Sędziowali: Arkadiusz Kaniecki, Mateusz Sarnowski (Brodnica). Widzów: 150. Kary: AZS UW – 6 min; Padwa – 8 min.
Przebieg meczu: 5 min 2:3, 10 min 5:4, 15 min 9:6, 20 min 11:6, 25 min 12:9, 30 min 14:13, 35 min 14:15, 40 min 15:17, 45 min 16:19, 50 min 18:20, 55 min 21:22, 60 min 22:5.
Napisz komentarz
Komentarze