Na czym polegała magia listopadowego meczu? Przede wszystkim graliśmy z drużyną, która jeszcze kilka miesięcy wcześniej występowała w elicie polskiego szczypiorniaka. Po drugie, zwyciężyliśmy na parkiecie rywala w niezwykle dramatycznych okolicznościach. Praktycznie przez całe spotkanie szala zwycięstwa delikatnie przechylała się na stronę zamojskiego zespołu. Legionowianie szaleńczo gonili wynik, ale nie zdołali złamać rywali. Po wygranej odniesionej w takich okolicznościach nawet opanowany zwykle trener Padwy Marcin Czerwonka pozwolił sobie na wybuch radości.
Okoliczności rozgrywania sobotniego meczu w hali OSiR Zamość są zgoła inne. Legionowianie już pogodzili się z myślą, że nie włączą się do walki o szybki powrót do elity. Zamościanie z kolei mają obecnie na koncie 29 punktów, zajmują bardzo wysokie czwarte miejsce i w efekcie do najbliższego starcia przystąpią w roli faworytów.
- Nie lubię takiego określenia i jestem daleki od wskazywania kogokolwiek do tej roli – mówi trener Padwy Marcin Czerwonka. - Historia nie raz już pokazała, że wszelkie przedmeczowe przewidywania mogą na niewiele się zdać. Będzie liczyła się tylko dyspozycja na parkiecie – dodaje.
Ostatnie wyniki przemawiają za gospodarzami. W rundzie rewanżowej zawodnicy Padwy zwyciężyli w czterech spotkaniach. Jedynie z wyjazdu z Przemyśla wrócili z zerowym dorobkiem punktowym.
Miejscowi kibice ostrzą sobie zęby nie tylko na komplet punktów w starciu ze spadkowiczem PGNiG Superligi, ale też… liczą na kolejny dreszczowiec. Emocjonujące końcówki w meczach Padwy stały się bowiem znakiem rozpoznawczym tej drużyny. Najlepszy przykład mieliśmy dwa tygodnie temu. Interwencja bramkarza Karola Drabika, który w ostatniej sekundzie zatrzymał próbę przeciwnika z rzutu karnego, pozwoliła zamościanom wygrać z KSSPR Końskie.
Początek spotkania o godz. 18. Otwarcie trybun nastąpi czterdzieści minut wcześniej.
Bilety na ten mecz w cenach: 18 zł (trybuna główna), 12 zł (normalny), 6 zł (ulgowy) są do nabycia w recepcji hali OSIR Zamość.
Napisz komentarz
Komentarze