Wielu mieszkańców Krasnobrodu martwi się sytuacją w sanatorium.
- Nie chodzi tylko o to, żeby sanatorium jakoś egzystowało, ale żeby było w dobrej formie. Tymczasem słyszy się o jakichś przerostach zatrudnienia, redukcji etatów oraz o planach restrukturyzacyjnych. To ostatnie słowo wielu ludziom źle się kojarzy. Likwidacja wielu ważnych zakładów, zaczęła się od tzw. działań restrukturyzacyjnych. Są pogłoski, że sanatorium ma długi - mówili czytelnicy, którzy skontaktowali się z naszą redakcją.
Pogłoski nam szkodzą
O spokój w Krasnobrodzie trudno. W sanatorium pracuje obecnie 90 osób. Drugie tyle to wychowawcy i nauczyciele. Placówka, gdzie leczą się kuracjusze z całej Polski, ale także jeden z największych zakładów pracy w regionie.
W marcu pracownicy sanatorium nie otrzymali w całości swoich wypłat. Ponadto dotychczasowemu dyrektorowi tej placówki skończyła się umowa, a stanowisko nadal pozostaje nieobsadzone (na kandydatury starostwo czeka do 15 kwietnia). Miejscowych niepokoją również roszczenia spadkobierców byłych właścicieli zabytkowych, sanatoryjnych budynków oraz gruntów, na których funkcjonuje placówka (sprawa toczy się w sądzie).
Tamy puściły. Pojawiły się nawet plotki, iż sanatorium zostanie zamknięte, a Krasnobród może stracić status uzdrowiska. O tych obawach pisaliśmy w ubiegłym tygodniu w tekście pt. "Sanatorium ma kłopoty". Tekst spotkał się żywą reakcją czytelników.
Napisz komentarz
Komentarze