Kiedy z prawą dłonią zaczęło się dziać, Adam Jakubiak wchodził w dorosłe życie. Uczył się na mechanika. A w tym fachu liczą się sprawne palce. Te jednak drętwiały i bolały coraz bardziej. W listopadzie 2001 roku mama zaprowadziła siedemnastolatka go do przychodni w Tyszowcach.
Lekarz obejrzał dłoń i napisał w dokumentacji: "wyraźne cechy niedokrwienia ręki prawej". Potem na komisji wojskowej stwierdzono przewlekłe zmiany troficzne ręki.
- Mówili, że symuluję, dostałem kategorię "A" - wspomina.
W marcu 2003 roku lekarz stwierdził, że przedramieniu doszło do przewlekłej zmiany naczyniowej. Otrzymał skierowanie do dermatologa i chirurga naczyniowego. Potem było oczekiwanie w kolejce do specjalisty, miesiąc, dwa trzy.
- Ręka bolała mnie tak mocno, że garściami jadłem tabletki przeciwbólowe – wspomina mężczyzna.
Było już źle, kiedy na początku września 2003 roku trafił na oddział chirurgii szpitala "papieskiego" w Zamościu. W karcie informacyjnej zapisano: "z powodu krytycznego niedokrwienia prawej dłoni o kilku miesięcy". W trzech palcach lekarze zdiagnozowali zmiany martwicze. Podjęli leczenie. Zrobili operację udrażniania żył.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze