Większość naszych radnych w różnych samorządach można określić mianem radny bezradny. Siedzą i bezmyślnie podnoszą rękę głosując: nie wiedząc za czym i po co (...) – czytamy jeden z wpisów na stronie internetowej "Kroniki Tygodnia". "A jak się trafi jakiś niepokorny i "nieprawomyślny" jak pan Biłant, to trzeba go spacyfikować, opluć, zniechęcić do aktywności i roli jaką daje mandat radnego. Obrzydliwe, ale w tej części Polski nagminne".
"To nie opozycja, ale krytyka wszystkich i wszystkiego w celu zaistnienia. Opozycja powinna być budująca – konstruktywna, patrząca na ręce władzy, a nie rzucająca kłody pod nogi" – czytamy natomiast w innym, internetowym wpisie.
A są to tylko najłagodniejsze opinie... Co wzbudziło takie emocje? O tej sprawie pisaliśmy kilka tygodni temu. Tomasz Biłant, radny gminy Sitno, uznał, że on oraz jego koledzy z klubu "Rozwoju Gminy Sitno Gospodarność i Uczciwość" są dyskryminowani przez wójta oraz – jak to określił "koalicję rządzącą". Na czym to miałoby polegać? Radny Biłant zapewniał, że nie wszyscy radni mają wstęp na posiedzenia Komisji Rewizyjnej, co – jak tłumaczył jest niezgodne z przepisami. Nie tylko to go zaniepokoiło.
"Pod koniec roku 2015 wiele (gminnych) wydatków wzbudziło moją wątpliwość, więc postanowiłem to sprawdzić" – czytamy m.in. w specjalnym oświadczeniu, które radny Biłant przyniósł do redakcji "Kroniki Tygodnia". "I tu napotkałem na opór wójta, który nie chciał udostępnić dokumentów (...)".
Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze