O wypadku druha z OSP w Dołhobyczowie pisaliśmy w poprzednim numerze "Kroniki Tygodnia". Podczas usuwania skutków ulewy w Liskach strażak wpadł do betonowej studni, niewidocznej, bo zakryło ją lustro deszczówki wymieszanej z błotem.
Sylwester Pysz relacjonuje:
– Nasza jednostka OSP została wezwana do miejscowości Liski. Tam usuwaliśmy skutki ulewy. Razem z kolegami szliśmy w kierunku obory, którą zalewała woda. Przechodziłem przez środek podwórza. Nie wiedziałem, że jest tam studnia. Nie było jej widać. Wezbrana woda przesunęła gdzieś najwyższy betonowy krąg, a ten pod nim był niewidoczny. Gdy poczułem, że pod nogami kończy mi się ziemia, runąłem w dół. Upadając, automatycznie rozłożyłem ręce. Nie wpadłem pod powierzchnię błotnistej mazi. Zatrzymałem się na betonowym kręgu schowanym tuż pod powierzchnią wody. Uderzyłem w niego nogą. Bolało. Przede wszystkim jednak trzeba było się ratować – opowiada Sylwester Pysz.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze