W Sandomierzu Padwa Zamość zagrała bez Tomasza Fugiela, który po treningu zgłosił uraz.
- Nie było sensu wystawiać Tomka i ryzykować poważniejszej kontuzji. O niebo ważniejszy mecz czeka nas już w sobotę w Kielcach i temu podporządkowane są wszystkie decyzje personalne – wyjaśnił trener Marcin Czerwonka.
Samo spotkanie od pierwszego do ostatniego gwizdka toczyło się pod dyktando żółto-czerwonych i podobnie jak pojedynek w Memoriale Henryka Grabczaka zakończyło się 11-bramkową wygraną zamościan.
- Różnica w przygotowaniu i umiejętnościach była dość widoczna. Nie ukrywam, że trudno mobilizuje się drużynę, która ma świeżo w pamięci wysoką wygraną sprzed dwóch tygodni. To na pewno tkwiło w głowach chłopaków i ja to rozumiem. Jeżeli miałbym trochę ponarzekać, to zabrakło nam konsekwencji w defensywie. W jednej akcji potrafiliśmy najpierw agresywnie i skutecznie bronić, by po chwili stracić łatwą bramkę. Z drugiej strony pojawiła się świeżość, akcje organizowaliśmy na większej intensywności i potrafiliśmy gubić obronę rywali. Nie ma jeszcze takiego zrozumienia, jakiego oczekiwałbym, ale mam świadomość, że czas pracuje na naszą korzyść – podsumował sparing Marcin Czerwonka.
Wisła Sandomierz – Padwa Zamość 29: 40 (16:19) Padwa: Plaszczak, Proć, Wnuk – Bigos 7, Szymański 7, Puszkarski 6, Sałach 4, Orlich 4, Obydź 3, Skiba 3, Teterycz 2, Adamczuk 2, Pomiankiewicz 2, Gałaszkiewicz, Sz. Fugiel, Misalski.
21 września odbędzie się inauguracyjny ligowy mecz Padwy w Kielcach.
Więcej informacji na fb/ Padwa Zamość
Napisz komentarz
Komentarze