Azoty-Puławy II zaprezentowały się w Zamościu w bardzo młodym zestawieniu. Dość powiedzieć, że najstarszy gracz miał zaledwie 21 lat. O ile więc boiskowa wyobraźnia i bezkompromisowość stanowiły atuty ekipy Piotra Dropka, o tyle doświadczenie i wartość sportowa przemawiały zdecydowanie na korzyść graczy Padwy. Warto dodać, że w wyjściowym składzie naszego rywala zagrało dwóch reprezentantów Polski w kat. juniorów – bramkarz Wojciech Borucki i skrzydłowy Kamil Konieczny. Pierwszy z wymienionych graczy otrzymał nawet niedawno powołanie do seniorskiej Kadry Narodowej B, która w dniach 22-23 października rozegra dwumecz z Holandią.
Przez pierwszy kwadrans na parkiecie hali OSiR trwała walka bramka za bramkę. Spora w tym jednak „zasługa” żółto-czerwonych, którzy grali bardzo nerwowo, popełniając sporo błędów w rozegraniu. W 21 min. na tablicy widniał wynik 10:10, po czym zobaczyliśmy powtórkę z rozrywki, czyli z Ostrowca Świętokrzyskiego. Do końca pierwszej części gry Padwa rzuciła dziesięć bramek z rzędu, nie tracąc żadnej. Ogromna w tym zasługa Bartosza Skiby. Obrotowy gospodarzy niczym przysłowiowy Ponury Żniwiarz raz za razem dziurawił siatkę bramki gości. Wtórował mu w tym Tomasz Sałach, który kilkukrotnie rzutami z drugiej linii odbierał gościom ochotę do gry. Ciepłe słowa w tym fragmencie spotkania należą się też liderowi za skuteczną grę w obronie. Gdy nie dane im było rozwinąć skrzydeł, ambitni gracze z Puław próbowali przedzierać się środkiem. Zdaje się jednak, że łatwiej byłoby im ominąć Augustów niż obronę lidera.
W drugiej części gry puławska młodzież podjęła jeszcze próbę odwrócenia losów meczu, ale Padwa to zbyt doświadczony zespół, aby pozwolić sobie na jakiekolwiek nerwy w końcówce. Gdy już przyjezdni dochodzili do dobrych pozycji rzutowych, to Patryk Plaszczak i Paweł Proć między słupkami bronili z ogromnym wyczuciem, a Łukasz Szymański, Krzysztof Bigos i Paweł Puszkarski z ogromną pewnością kończyli kontry. Ostatecznie Padwa zwyciężyła 41:26 (20:10) i po czterech kolejkach z kompletem punktów otwiera tabelę. Z kronikarskiego obowiązku warto dodać, że setną bramkę dla miejscowych rzucił Hubert Obydź, a 41 trafień w meczu to nowy rekord zamościan na pierwszoligowych parkietach.
- Do pewnego momentu Azoty stawiły nam zacięty opór. To jest jednak bardo młody zespół, przed którym jeszcze wiele pracy. Moim zdaniem to bardzo obiecujący zespół, który ma w swoich szeregach kilku ciekawych graczy. My natomiast gramy w podobnym zestawieniu już trzeci rok i było to widać. Doświadczenie wzięło górę nad młodością – zauważył kapitan zamojskiej siódemki Szymon Fugiel.
- Dopiero w końcówce pierwszej połowy zagraliśmy tak, jak tego oczekiwałem. Wcześniej była bramka za bramkę, co wynikało z braku naszej należytej koncentracji. Musimy sobie to wyjaśnić. Trzy punkty zostają jednak w Zamościu, nadal jesteśmy liderem i z tego na pewno należy się cieszyć – przyznał natomiast trener Marcin Czerwonka.
Okazja do rewanżu już w środę (16 października) o godz. 18.00, gdy obie ekipy wyjdą na parkiet ponownie. Tym razem jednak stawką pojedynku będzie awans do kolejnej rundy rozgrywek Pucharu Polski. Wstęp na to spotkanie jest bezpłatny. Nie będzie ono też imprezą masową w znaczeniu ustawy, dlatego liczba miejsc zostanie ograniczona.
A kiedy czekają nas kolejne emocje ligowe? Po zwycięskiej potyczce z Azotami-Puławy II przed Padwą bitwa warszawska. W sobotę o 18.00 w stolicy żółto-czerwoni zmierzą się bowiem z AZS UW. W ubiegłym sezonie zamościanie wygrali 25:22 i szczerze mówiąc, nie mamy nic przeciwko temu, żeby podobnie było i tym razem.
MKS PADWA ZAMOŚĆ – KS AZOTY-PUŁAWY II 41:26 (20:10)
MKS Padwa Zamość: Plaszczak, Proć, Wnuk – Skiba 7, Bigos 6, Puszkarski 6, Sz. Fugiel 4, Szymański 4, Sałach 4, Gałaszkiewicz 3, Obydź 2, Orlich 2, T. Fugiel 1, Pomiankiewicz 1, Misalski 1, Adamczuk.
Kary: 8 minuty – 4 minuty.
Karne: 5 (4) – 2 (2)
Sędziowali: Paweł Piątek (Gać) i Maciej Szestakow (Łąka). Widzów: 800.
Napisz komentarz
Komentarze