Zawodowo nie pracowała długo, jakiś czas w sklepie. Czuła, że to nie jest dla niej. Później na świat przyszedł pierwszy syn Oskar, cztery lata później urodził się Kubuś. Zajmowała się nimi od rana do wieczora. Młodszy miał 3 latka, gdy Diana Andrzejewska postanowiła, że coś w swoim życiu zmieni. Postanowiła spełnić swoje marzenie.
– Za gotowaniem nie przepadam, ale pieczenie ciast zawsze mi sprawiało przyjemność i chyba nieźle wychodziło. Piekłam dla całej rodziny. Wszystkie torty na rodzinne imprezy były mojego autorstwa – wspomina Diana Andrzejewska. Marzyła, by otworzyć własną cukiernię, ale nie czuła się na siłach. Była samoukiem. Brakowało jej profesjonalnego przygotowania i wiedzy.
Na szczęście wtedy w "Kronice Tygodnia" przeczytała o mikołajkowej akcji. Każdy czytelnik mógł wybrać swojego Mikołaja i napisać do niego list z prośbą o upominek. Jej korespondencja trafiła do Arkadiusza Bratkowskiego. Prosiła o kurs cukierniczy. Najwyraźniej była przekonywująca, bo dostała to, czego chciała.
Całą historię przeczytacie tylko w najnowszym papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
PRZYPOMINAMY, ŻE LISTY DO MIKOŁAJA MOŻNA PISAĆ TAKŻE W TYM ROKU. SZCZEGÓŁY W NOWEJ KRONICE TYGODNIA
Napisz komentarz
Komentarze