"Okolica nasza stanęła u progu Wielkiej Wojny. Wypadki następowały jedne za drugimi, szybko i niespodziewanie. Obrazy krwawe, okrutne, lecz bądź co bądź ciekawe, przesuwały się nad doliną Wieprza z szybkością niemal kinematograficzną" – notowała Eugenia Dominiowa z Klemensowa na początku I wojny światowej.
Eugenia z Aleksiewiczów Dominiowa urodziła się w 1872 r. Wyszła za mąż za urzędnika cukrowni w Klemensowie (gm. Szczebrzeszyn). Była wielbicielką literatury. Napisała cenioną sztukę pt. "Swaty". Jej teksty drukowano także na łamach popularnego miesięcznika "Sfinks", który ukazywał się w latach 1908-1913. Była też autorką ciekawych dzienników. Dziś są one unikatowe.
Zajęcie Zwierzyńca
Autorka zaczęła spisywać swoje dzienniki 29 lipca 1914 r., na początku I wojny światowej. Spisywała je na bieżąco: dzień po dniu, co stanowi ich wielką wartość. Co ciekawe, a co nie było wówczas takie oczywiste (wszak byliśmy pod zaborem rosyjskim), wyraźnie brała w swoich zapiskach stronę rosyjską. To irytowało po latach niektórych historyków i regionalistów np. Zygmunta Klukowskiego. Zapiski pani Eugenii zostały we fragmentach opublikowane w "Tece Zamojskiej" z 1938 r.
"Austriacy idą! Idą szeroką ławą!" – notowała 7 sierpnia 1914 r. Eugenia Dominiowa. "Armia gen. Dankla przez Zaklików na Janów i Kraśnik, armia gen. Auffenberga od Rawy Ruskiej na Tomaszów jednym skrzydłem i od Tarnogrodu na Biłgoraj skrzydłem drugim. Na te wieści pierwszym odruchem okolicznych mieszkańców było pakowanie rzeczy, chowanie żywności. Kufry, kosze, toboły zwłóczą ludzie do piwnic, lochów lub wprost zagrzebują w ziemię".
Duża potyczka pomiędzy wojskami austro-węgierskimi i rosyjskimi odbyła się 7 sierpnia pod Osuchami. Mieszkańców Klemensowa powiadomili o tym uciekający w popłochu chłopi. Panikę spotęgowało... zaćmienie słońca, które można było tego dnia oglądać. Odebrano to jako bardzo złowrogi znak. W tym czasie władze zaczęły rekwirować konie zamojskich gospodarzy. Sieć telefoniczną Ordynacji Zamojskiej (była taka!) także przejęła armia rosyjska.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze