Był wtorek (7 stycznia). Policjanci tomaszowskiej drogówki pełnili służbę w Krynicach. Zaobserwowali BMW, które jechało zdecydowanie za szybko. Chcieli kierowcę zatrzymać, ale ten zignorował dawane przez nich znaki. Zaczął uciekać. Mundurowi ruszyli za nim w pościg na sygnałach.
W pewnym momencie spostrzegli, że uciekający samochód wpadł do rowu. W aucie poza 25-letnim kierowcą, mieszkańcem woj. mazowieckiego jechała jeszcze 18-letnia pasażerka. Ani jemu, ani jej nic poważnego się nie stało.
Okazało się, że mężczyzna chciał uniknąć kontroli, bo nie miał prawa jazdy. Zostało mu ono odebrane w listopadzie za spowodowanie kolizji. Na miejsce dotarli policjanci z psem. Czworonóg zaczął węszyć i doprowadził policjantów do marihuany, którą 25-latek miał w aucie. Mężczyzna tłumaczył, że potrzebuje tego specyfiku, bo... ma problemy ze snem i musi palić, aby się uspokoić.
Napisz komentarz
Komentarze