Mówi się, że wielkie biznesy zawsze łączą się z wielką pasją ich założycieli. Jak to było z panem?
– Gdy miałem pięć lat to zawsze siedziałem w zakładzie u mojego ojca mistrza tapicerskiego. Nauczyłem się od niego fachu typowo rzemieślniczego, jeśli chodzi o budowę mebli i ich produkcję. Później od teścia nauczyłem się ekonomii. Czyli biznes zrodził się z pasji. Z wykształcenia jestem nauczycielem historii, mechanikiem samochodowym i muzykiem. Lubię to, co robię. W tej chwili nie zajmuję się zarządzaniem produkcją, bo robi to od kilku lat mój syn Michał.
Cała rozmowa dostępna tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze