Albumy są raczej skromne, zwłaszcza na rodzinę tak rozległą i o tak wysokim statusie. Rodową kolekcję zdjęć uszczupliło jednak życie pod okupacją, konfiskata majątku na podstawie dekretu PKWN i powojenne, często wymuszane przeprowadzki z miejsca na miejsce, z domu do domu. Wiele zdjęć i pamiątek przepadło – pisze Anna Rudy w okolicznościowym folderze z okazji wystawy.
Te, które zaprezentowano na wystawie, zgromadził od bliższych i dalszych krewnych Marcin Zamoyski, syn ostatniego ordynata Jana. Były prezydent odnawia właśnie rodzinną rezydencję w Klemensowie.
– To szklane negatywy i błony cięte. Zostały odnalezione przez córki, w 2002 roku po śmierci Jana Zamoyskiego w jego warszawskim mieszkaniu. Co ciekawe część z negatywów nigdy nie była kopiowana. Córki Jana mówiły, że pierwszy raz te zdjęcia widzą na oczy – mówi Adam Gąsianowski, pomysłodawca wystawy, właściciel Muzeum Fotografii w Zamościu.
Bohaterami wystawy prezentowanej w korytarzu przy ul. Staszica 19 są więc cztery pokolenia rodu Zamoyskich. Nie brakuje i kadrów lokalnych z pałacu w Klemensowie i w Zwierzyńcu, gdzie mieli willę Rózin. Można zobaczyć też zdjęcie dokumentujące wypadek drogowy ordynata i miejscowych chłopów, którzy drągami podnoszą jego auto z rowu. Fotografie przenoszą na przedwojenne kąpielisko nad stawami Echo i Czarny Staw w Zwierzyńcu. Są przeglądem ówczesnej mody wyższych sfer.
– Dla mnie pasjonujące są zdjęcia z podróży poślubnej Jana i Róży do Włoch. Doskonale naświetlone, skadrowane i wywołane bez żadnej skazy. Wszystkie negatywy były spakowane w oryginalne opakowania renomowanych firm fotograficznych Kodaka i Agfa – dopowiada Gąsianowski.
Z kolei przy ul. Staszica 15 można zaś zobaczyć inną wystawę przygotowaną przez Adama Gąsianowskiego zatytułowaną "By Zamość był jak z bajki...". To ok. 30 zdjęć z remontów miasta w różnych okresach. Najstarsze są z końca XIX wieku.
Wystawom patronuje redakcja „Kroniki Tygodnia”.
Napisz komentarz
Komentarze