W pierwszej połowie obie drużyny bardziej dbały o to, żeby bramki nie stracić, niż ją zdobyć. Mieliśmy więc na boisku piłkarskie szachy. Na szczęście była to odmiana błyskawiczna, w której może niewiele działo się pod bramkami, za to sporo walki widzieliśmy w środku pola. Stąd też mecz mógł się podobać, a miejscowi dzielnie dotrzymywali kroku faworytowi.
Dłuższa relacja z meczu do przeczytania tylko w papierowej Kronice Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze