Przed pierwszym gwizdkiem niezłe pieniądze zgarnąłby na pewno ten, kto postawiłby na prowadzenie kieleckiej młodzieży do przerwy. A tak właśnie było.
Zespół Mariusza Jurasika wyszedł bez najmniejszych kompleksów i raz za razem dziurawił naszą siatkę. Gracze Padwy, jakby zaskoczeni tym faktem, nie byli w stanie postawić skutecznej zapory przed linią siódmego metra, a w ataku brakowało im kreatywności.
Po kwadransie żółto-czerwoni prowadzili co prawda 7:5, ale w ciągu następnych dziesięciu minut rzucili tylko trzy bramki. W okresie tym na domiar złego popełnili błędy, po których Marcin Czerwonka, gdyby tylko mógł, wyrwałby sobie wszystkie włosy z głowy.
Kielecka młodzież wykazywała więc więcej sprytu, łapiąc rywali na faule w ataku. Do tego zamościanie sami podawali przeciwnikom rękę, przekraczając linię siódmego metra bądź marnując świetne okazje.
Na przerwę gospodarze schodzili więc, prowadząc nieoczekiwanie, ale jak najbardziej zasłużenie, 16:12.
W szatni żółto-czerwonych musiało mocno iskrzyć, bo drugiej odsłonie Padwa zagrała z większą determinacją. Nadal przytrafiały się zamojskiej drużynie głupie straty, ale na szczęście młodzież z Kielc nie potrafiła tego wykorzystać. Swoje zrobiły też trzy rzuty karne wybronione przez Paweł Proć i Damian Procho. W 37 min. zrobiło się 17:17, a w 48 min. goście objęli prowadzenie 23:22.
Na 6 minut przed końcem miejscowi zdołali jeszcze doprowadzić do remisu 25:25, ale w końcówce większe doświadczenie Padwy i skuteczność Bartosz Skiba (3 bramki) sprawiły, że komplet punktów pojechał do Zamościa.
- Zagraliśmy słaby mecz. Gdyby szukać pozytywów, to na pewno fakt, że potrafiliśmy odrobić czterobramkową stratę. Muszę jednak przyznać, że w wielu momentach kielecka młodzież, która powinna się od nas uczyć, wykazywała więcej boiskowego cwaniactwa i doświadczenia – nie ukrywał rozczarowany trener MARCIN CZEWRONKA.
Okazuje się, że kielecki SMS nie był więc przysłowiowym chłopcem do bicia. Drużyna Marcina Jurasika, grając wysoką obroną i z ogromną determinacją, sprawiła nam duże problemy. Gospodarze wykonywali aż 10 rzutów karnych, co świadczy o tym, że nie potrafiliśmy w porę przesuwać w defensywie. Jeżeli dodamy do tego dwie czerwone kartki, frustrację niektórych graczy i 22 minuty kar, to aż ciśnie się na usta pytanie o właściwą koncentrację przed pierwszym gwizdkiem.
Podobna sytuacja za tydzień może się dla Padwy zakończyć o wiele gorzej. Tym bardziej, że w sobotę o 18.00 zagramy w Zamościu z Olimpią MEDEX Piekary Śląskie. A to nie będą szesnasto- czy osiemnastoletni chłopcy.
SMS ZPRP Kielce – MKS Padwa Zamość 28:29 (16:12)
Padwa: Procho, Proć, Wnuk – Skiba 8, Puszkarski 3, T. Fugiel 3, Obydź 3, Mchawrab 3, Mehdizadeh 3, Szymański 2, Małecki 2, Adamczuk 1, Sz. Fugiel 1, Pomiankiewicz, Kłoda, Sałach.
Czerwone kartki: T. Fugiel 40:44 (z gradacji), A. Adamczuk (58:06)
Sędziowali: Andrzej Kierczak (Pielgrzymowice) i Tomasz Wrona (Kraków).
Kary: 12 minut - 22 minuty
Karne: 10 (7) – 3 (2)
Widzów: 150
WIĘCEJ NA TEMAT TEGO SPOTKANIA PRZECZYTACIE W NOWEJ, WTORKOWEJ KRONICE TYGODNIA
Napisz komentarz
Komentarze