Przypomnijmy, że zgodnie z regulaminem rozgrywek w sezonie 2021/2022 utworzona zostanie centralna I liga, w której zagra szesnaście drużyn. Awans wywalczą po trzy najlepsze ekipy z każdej z grup, a pozostałe cztery miejsca obsadzi ZPRP na zasadzie tzw. dzikich kart. Na półmetku rozgrywek żółto-czerwoni mają na koncie 23 pkt., ustępując pola jedynie Zagłębiu Sosnowiec (24 pkt.). Co ciekawe, najwyższe zwycięstwo (46:20) zespół Marcina Czerwonki odniósł właśnie z liderem, zdaniem wielu rozgrywając w hali OSiR nie tyle mecz, co koncert! Czwarte w tabeli KSZO Ostrowiec Świętokrzyski traci do zamościan aż 7 pkt., co oznacza, że nasza drużyna jest na najlepszej drodze do awansu. Taki zresztą był cel postawiony przed drużyną.
– Docierają do mnie różne głosy. Większość jest pozytywnych, choć zdarzają się i takie, które przypominają, że przez kilka kolejek byliśmy liderem. W mojej ocenie mamy za sobą udaną rundę i dobrą pozycję wyjściową przed rewanżami. Staram się tonować nastroje i podkreślać, że w Zamościu nie ma drużyny, która zmiecie wszystkich z parkietu. Zespół jest solidny, z ambitnymi graczami, w których dostrzegam spory potencjał. I staram się ten potencjał wydobyć. Częściowo się to udaje, ale ciągle jeszcze w moich zawodnikach tkwią rezerwy. To dobra wiadomość, bo oznacza, że jakość naszej gry powinna wzrastać. W moim przekonaniu na poziomie Padwy są co najmniej cztery inne zespoły w lidze, a szczególnie we własnej hali każdy może wygrać z każdym. W tym kontekście 23 punkty i drugie miejsce na półmetku przyjmuję z zadowoleniem – skomentował dokonania swych podopiecznych trener Marcin Czerwonka.
Przyglądając się liczbom Padwy, łatwo zauważyć, że wicelider to najskuteczniejszy zespół w całej stawce. 309 rzuconych bramek, dają średnio niemal 31 trafienia na mecz. Drugi w tym zestawieniu zespół z Sosnowca ma na koncie o 17 bramek mniej. Świadczy to o sporym potencjale zamościan, bo przecież w kilku spotkaniach wyraźnie szwankowała… skuteczność. W defensywie też jest nieźle, choć tutaj już są lepsi. Najlepiej broni Chrzanów – 255 straconych bramek. Padwa, mając po stronie strat wartość 266 (26,6 na mecz), jest w tym zestawieniu trzecia ex aequo z KSZO i Olimpią.
Ogromna szkoda, że nie możemy w tym zestawieniu ująć kibiców, którzy zawsze w hali OSiR byli ósmym, a może kto wie – nawet dziewiątym graczem miejscowych.
KAŻDY MA TO, NA CO ZASŁUŻYŁ
Trener Marcin Czerwonka siły swego zespołu upatruje w zespołowości. Dowodzi, że w tych meczach, gdzie ramię pracowało przy ramieniu, a piłka wędrowała jak po sznurku, efekty były najlepsze. Każdy zespół to jednak suma graczy. Przyjrzyjmy się zatem, na jakie (naszym skromnym zdaniem) oceny zapracowali sobie poszczególni zawodnicy Padwy.
Skala ocen 1-10, gdzie 5 to ocena wyjściowa.
BRAMKARZE:
Damian Procho (8) – gdy pojawiła się informacja, że zespół opuszcza Patryk Plaszczak, wielu kibiców było niepocieszonych. W jego miejsce pojawił się jednak Procho z przeszłością w Superlidze i presję udźwignął. Bramkarz Padwy rozkręcał się z każdym meczem, w kilku notując średnią obron na poziomie 40%, co znamionuje już wysoką klasę. Obdarzony szybkim refleksem, o spokojnych, ale pewnych siebie ruchach; za nim na pewno solidna runda.
Wojciech Wnuk (6) – z powodu dobrej postawy kolegi grał mniej, ale jeżeli już dostawał szansę, to potrafił ją wykorzystać. Tak właśnie było w meczu z Olimpią Piekary. Kto wie, czy kilku jej graczom nasz bramkarz nie śni się jeszcze po nocach, a po ich ciele nie spływa zimny pot. Poza tym drugim domem Wnuka stała się siłownia… Znamy paru takich, którzy twierdzą, że słyszeli, jak piłka ściśnięta w dłoniach naszego bramkarza… prosiła o litość.
Paweł Proć (6) – 19-latek to ciągle melodia przyszłości. Szybki i zwinny, a do tego pracowity i ambitny. Wszystko przed nim. Dobrze byłoby, gdyby pokochał siłownię jak jego konkurent z bramki.
OBROTOWI
Jakub Kłoda (9) – boiskowa zadziora o twarzy niewiniątka. Ostoja zamojskiej defensywy. Z właściwym sobie spokojem oraz gracją potrafi zmienić miejsce na boisku dwóch rywali jednocześnie. Emanuje pewnością siebie bez względu na wydarzenia. Doświadczenie łączy ze skutecznością. Gdyby rywale próbowali wjechać w koło Padwy walcem, Kłoda prawdopodobnie zdołałby powstrzymać ten zamysł. A na pewno uczyniłby to wespół ze swym kolegą, o którym poniżej.
Bartosz Skiba (9) – największy wojownik w drużynie. Widać, że uwielbia bijatykę i walkę wręcz. Na mocno rozstawionych nogach, z szerokimi ramionami i wzrokiem, przy którym legendarny Bazyliszek to ledwie jakaś jaszczurka, wychodzi na solo z każdym rywalem. Bez względu na to, czy to junior z SMS-u, czy też Grzegorz Tkaczyk. Do tego skuteczny pod bramką rywala. Gdy już piłka dotrze na koło, to… klękajcie narody – Bartosz Skiba w akcji!
Karol Małecki (7) – ma sporą konkurencję, więc grywał trochę mniej. Widać po nim ogromny potencjał i fakt, że w superligowej Gwardii Opole za wiele nie występował. Czas pracuje jednak na korzyść Małeckiego i w drugiej rundzie powinien wejść na zdecydowanie większe obroty. Bo pokazuje, że umiejętności ma… co najmniej równe wzrostowi.
Radosław Pomiankiewicz (6) – najmniej minut z wszystkich kołowych, czemu w dużej mierze winna… konkurencja. Gdy jednak już pojawiał się na boisku, potrafił sobie znaleźć miejsce na kole, rozepchać łokciami rywali i rzucić kilka bramek.
ROZGRYWAJĄCY
Hubert Obydź (8) – dynamit w nogach, motoryka godna samolotów ponaddźwiękowych i… kilka centymetrów za mało, żeby być nieuchwytnym dla defensorów rywali. Obydź na lewym rozegraniu potwierdził te walory, z których jest znany, czyli przebojowość, odwagę i świetny rzut. Ciekawe, jak gracz ten odnalazłby się na skrzydle, bo ze swoją szybkością i techniką ma ku temu wszystkie dane.
Konrad Bajwoluk (7) – oferuje wiele możliwości w rozegraniu, posiada niekonwencjonalny zwód z wykorzystaniem kozła. Potrafi mocno przyłożyć z drugiej linii, jak też zaskakująco rzucić z podłoża. Jeżeli jeszcze w przerwie zimowej popracuje solidnie nad siłą, będzie w rundzie rewanżowej jeszcze skuteczniejszy i groźniejszy.
Tomasz Fugiel (7) – zdecydowanie lepsza druga część rundy, gdy w kilku meczach ciągnął zespół, rzucając ważne bramki. Pamiętajmy jednak, że mówimy o zawodniku z przeszłością w Superlidze. Tomasz Fugiel miał wiele przebłysków, pokazując prawdziwą klasę. W rundzie rewanżowej aż chciałoby się, aby te przebłyski zamieniły się w normę. Na pewno rozgrywającego Padwy na to stać, jeżeli będzie na parkiecie trochę szybszy.
Adrian Adamczuk (6) – potwierdził, że świetnie czuje się w grze jeden na jeden. Potrafi też zaskakująco dograć do kolegów na kole czy skrzydle. Musi jednak rzucać więcej bramek, bo jako rozgrywający również z tego jest rozliczany.
Szymon Fugiel (6) – w tej rundzie grał mniej, ale gdy już pojawiał się na parkiecie, potrafił rozegrać piłkę. Do tego ciągle dysponuje ciekawym rzutem z podłoża, z którego czynił użytek.
Tomasz Sałach (6) – kontuzja sprawiła, że pokazał próbkę umiejętności tylko w kilku spotkaniach. Nadal dysponuje piekielnie mocnym rzutem z drugiej linii i nadal… zbyt rzadko na użycie tej broni się decyduje. A szkoda, bo byłoby z pożytkiem i dla samego gracza, i dla całej drużyny.
Ali Mehdizadeh (6) – możemy tylko żałować, że leworęcznego rozgrywającego dopadła kontuzja. Zawodnik zdążył jednak pokazać, że w rękach ma dużo pary, a piłkę potrafi posłać w kierunku bramki z prędkością ponaddźwiękową.
SKRZYDŁOWI
Łukasz Szymański (8) – najskuteczniejszy gracz żółto-czerwonych. Z konieczności na prawym skrzydle musiał grać od deski do deski, harując na całej długości boiska. Bramki potrafił zdobywać również po zejściu do środka. Gdyby miał zmiennika, byłoby z pewnością jeszcze lepiej.
Paweł Puszkarski (7) – Rozpoczął z wysokiego „c”, ale pod koniec rundy nieco zwolnił tempa. W dalszym ciągu potrafi jednak lotem błyskawicy zerwać się do kontry, perfekcyjnym lobem zdobyć bramkę i wykorzystać swoje doświadczenie w ważnych momentach meczu. Znając ambicję Puszkina, podejrzewamy, że w rundzie rewanżowej zechce znacznie poprawić swój snajperski dorobek.
Kacper Mchawrab (6) – zmiennik Pawła Puszkarskiego pokazał się jako gracz bardzo energiczny, potrafiący nie tylko rzucić ze skrzydła, ale również wykreować sytuację indywidualnym wejściem. Czasami jeszcze przydałaby się chłodniejsza głowa, ale pamiętajmy, że mamy do czynienia z graczem ledwie 21-letnim.
Strzelcy bramek (309): Łukasz Szymański - 54, Bartosz Skiba – 43, Tomasz Fugiel – 42, Paweł Puszkarski – 41, Hubert Obydź – 31, Konrad Bajwoluk – 30, Kacper Mchawrab – 24, Karol Małecki – 13, Ali Mehdizadeh – 10, Adrian Adamczuk – 9, Szymon Fugiel – 6, Jakub Kłoda – 2, Radosław Pomiankiewicz – 2, Tomasz Sałach 2.
Napisz komentarz
Komentarze