Wszystko zaczęło się dość nietypowo. 55-letnia kobieta na popularnym portalu społecznościowym otworzyła zbiórkę pieniędzy na cele charytatywne. Skontaktowała się z nią osoba podająca się za Amerykankę i obiecała darowiznę w wysokości 2 mln dolarów. Wkrótce okazało się, że mieszkanka Stanów Zjednoczonych zmarła i wówczas korespondencję prowadził z mieszkanką gminy Ulhówek rzekomy prawnik zmarłej.
Człowiek ten zobowiązał 55-latkę do ponoszenia różnego rodzaju opłat związanych z przechowywaniem znacznej sumy pieniędzy i przetransferowaniem gotówki z Turcji do depozytu w Polsce. Miało to kosztować 10 tysięcy euro. Później poinformował, że kobieta musi jeszcze wnieść opłatę celną w wysokości 12 tysięcy euro.
– Z uwagi na to, że paczka z pieniędzmi nie została podjęta przez pokrzywdzoną z depozytu lotniskowego w Krakowie, pieniądze zostały odesłane do Holandii. Od kobiety ponownie zażądano 8 500 euro, które miała dostarczyć osobiście, jednak z uwagi na pandemię, wyjazd poza granice kraju stał się utrudniony – relacjonuje Małgorzata Pawłowska z tomaszowskiej policji.
Później 55-latka z korespondencji z prawnikiem dowiedziała się, że 2 miliony dolarów znajdują się obecnie we Włoszech i czekają na odbiór osobisty. Kobieta nie chciała jechać po pieniądze. Obiecano więc, że dostarczy je kurier, któremu ma dać 20 tys. euro.
Wówczas 55-latka zaczęła domyślać się, że została oszukana. Powiadomiła policję i wspólnie z funkcjonariuszami czekała na dostawcę spadku. 36-letni Nigeryjczyk dotarł do niej w sobotę (3 kwietnia) wieczorem. Został zatrzymany i tymczasowo aresztowany.
Napisz komentarz
Komentarze