Jeden koń został schwytany przez postronne osoby już na ulicy Szczebrzeskiej w Zamościu. Tam zwierzaka przywiązano do drzewa, aby nie pobiegł dalej.
– Kolejne zwierzę, biegnące całą szerokością jezdni i manewrujące między samochodami kierowało się w stronę ul. Męczenników Rotundy. Tam dostrzegli je policjanci. Asekurując radiowozem spłoszonego konia, mundurowi schwytali go i przywiązali do przydrożnego znaku – relacjonuje Joanna Kopeć, rzeczniczka KMP.
Wkrótce konie zostały przekazane pod opiekę pracownika schroniska dla zwierząt w Zamościu, a później przetransportowany do stadniny. Mundurowi zaczęli poszukiwania właściciela zwierząt. Dość szybko ustalili, że galopujące konie wcześniej zrzuciły z siodeł swoich jeźdźców. Doszło do tego w okolicach Mokrego.
– Pierwszy spadł z konia 59-letni mieszkaniec gm. Zamość. Spłoszone zwierzę uciekło. W pościg za nim udał się drugi jeździec, 22-letni zamościanin, który nie dość, że nie poskromił uciekającego rumaka, to również zakończył swoją przejażdżkę, lądując na jezdni – opowiada Joanna Kopeć.
Dodaje, że do poobijanego młodzieńca wezwano karetkę. Mężczyzna z urazem głowy trafił do szpitala.
Policjanci ustalili, że jeźdźcy nie bardzo sobie radzili z rumakami być może dlatego, że nie byli trzeźwi. Starszy miał promil w organizmie alkoholu, młodszy ponad 1,5.
– Amatorom konnych przejażdżek na "podwójnym gazie" przypominamy, że zgodnie z przepisami prawa o ruchu drogowym zabrania się jazdy wierzchem osobie w stanie nietrzeźwości, w stanie po użyciu alkoholu lub środka działającego podobnie do alkoholu – podkreśla policjantka.
Napisz komentarz
Komentarze