Niełatwo tu trafić – jako mała miejscowość Sławęcin jest dość słabo oznakowany, ale trud się opłaca, bo już sam krajobraz ma swój niepowtarzalny urok. Jednak to, co w nim najciekawsze znajduje się wśród łąk. Każdy z kilkudziesięciu mieszkańców wsi bez trudu wskaże kapliczkę ze źródełkiem, z ukraińska określanym jako źródełko "Zjawlenia". To tutaj w latach 80. XIX w. objawiła się Matka Boża w ikonie. Źródła nie są zgodne co do dokładnej daty tego wydarzenia, choć podawany jest rok 1881 lub 15 lipca roku 1882. Wiadomo jednak co działo się po objawieniu.
– Ukraiński badacz Wasyl Słobodian, w swojej książce pt. "Cerkwie chełmskiej eparchii" (eparchia – prowincja kościelna w Kościele wschodnim, przyp. red.) podaje informację, że w 1881 r. mieszkańcy Sławęcina zwrócili się do władz eparchii z prośbą o zgodę na wybudowanie kapliczki na łące, gdzie kilkakrotnie widziana była, jak to określano, ikona Najświętszej Bogurodzicy. Trzy lata później otrzymali takie pozwolenie, a po dwóch latach, w lipcu 1886 r. w obecności tłumu wiernych prawosławny biskup lubelski Fławjan poświęcił kapliczkę, czyli używając terminologii prawosławnej "czasownię" – wyjaśnia Krzysztof Wojciechowski, zawodowo pracownik Zespołu Lubelskich Parków Krajobrazowych, a prywatnie regionalista. – Trzeba pamiętać, że w tamtym okresie na około 90 mieszkańców Sławęcina, zaledwie dziesięciu było Polakami, a więc katolikami, tymczasem pozostali mieli pochodzenie ukraińskie i jeszcze kilka lat wcześniej byli unitami, zaś w konsekwencji kasaty Unii w 1875 r. przeszli na prawosławie – zwraca uwagę Wojciechowski.
Po poświęceniu kapliczki Matka Boża w ikonie objawiła się jeszcze kilka razy. Wasyl Słobodian podaje też, że dzięki Jej wstawiennictwu ludzie doświadczali cudu uzdrowienia.
Czasownia na palach
Wiadomo, że nowo wybudowana kapliczka stała się filią cerkwi Opieki Matki Bożej w Łaziskach, nie zachowały się jednak przekazy o tym, jak wyglądała. – Przypuszczalnie zbudowana była na palach, z pewnością nie na gruncie, bo grunt jest tam niestabilny, podmokły i nie utrzymałby na fundamencie nawet lekkiej, drewnianej konstrukcji. Być może przypominała kapliczki na wodzie z Górecka Kościelnego lub Krasnobrodu – zastanawia się regionalista.
Więcej o tym niezwykłym miejscu przeczytasz w aktualnym wydaniu Kroniki Tygodnia.
ZOBACZ TAKŻE: Z cyklu "Cudze chwalicie, swego nie znacie... Raj na zachód od Zamościa - Czernięcin".
Napisz komentarz
Komentarze