W listopadzie 1980 r. Hetman Zamość odniósł rekordowe zwycięstwo. Hutnika Ruda Huta pokonał aż 28:0 (10:0).
Gromkie „jeeeeest” echo niosło daleko poza stadion przy ul. Królowej Jadwigi w Zamościu. Zaciekawieni ludzie zaczęli się licznie gromadzić na trybunach. Przybywali głównie ze starówki.
– Jak kończyliśmy mecz, to kibiców na stadionie było dwa razy więcej niż w chwili, gdy zaczynaliśmy – wspomina Marek Pogódź, były piłkarz Hetmana Zamość.
Widzowie przecierali oczy ze zdumienia, bo niczego podobnego wcześniej nie widzieli. Zamojscy piłkarze zdobywali bramkę średnio co trzy, cztery minuty. Nastrzelali aż 28 goli, a rywal – ani jednego.
– Większość bramek była naprawdę piękna. Kibicom podobały się zwłaszcza trafienia Waldka Sobonia z wolnego, rozgrywanego w sposób naprawdę nietypowy. Piotrek Kość podbijał piłkę piętą do góry, a Waldek strzelał z woleja prosto w „okienko” – zachwyca się Pogódź.
Więcej na ten temat tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze