Część mieszkańców Wiszniowa (gm. Mircze) nie może pogodzić się z tym, że po upadku tamtejszego PGR-u stracili pracę, a niedawno także miejsce wypoczynku w podworskim ogrodzie. Na domiar złego, tuż pod ich oknami wypasane są krowy z pobliskiego gospodarstwa...
Wiszniów jest dawną wsią szlachecką. Byłą własnością rodziny Swieżawskich, a potem Kiełczewskich. Przed wojną Kiełczewscy mieli w tej wsi dwa dwory, park i ogród. W czasie wojennej pożogi dwory spalono, tuż po wojnie wycięto drzewa w parku. Pozostał tylko ogród. Po nim też nie ma już śladu. Pozostał tylko zadrzewiony zieleniec.
Przy krowim wybiegu
"Mieszkańcom wiszniowskiego PGR-u służył jako miejsce wypoczynku. Były tam boiska do piłki siatkowej i nożnej. Miejscowi urządzali tam grilla, dzieci bawiły się wśród zieleni. Ale upadł PGR, a zakład rolny kupił prywatny właściciel. Mieszkańcy stracili boiska (obydwa były zaniedbane, zniszczone), a także zieleniec, który był miejscem rekreacji, a zarazem skrótem w drodze do sklepu. Tereny zostały ogrodzone, a ostatnio wypuszczono tam... krowy. Pojawiły się tuż przy osiedlu, w miejscu, gdzie jeszcze do niedawna można było odpocząć w cieniu drzew. Podczas upałów zapachy dochodzące z wybiegu są nie do zniesienia. Dawny zieleniec pokrywają krowie placki. Nie można już przejść nad staw w Wiszniowie. Dawny park służy tylko krowom. Co mogą zrobić mieszkańcy osiedla przy krowim wybiegu? Może powinni się wyprowadzić gdzieś indziej? W Wiszniowie nie ma dialogu. Zabrakło empatii. Zabrakło współpracy. Co czeka mieszkańców osiedla z krowami? Poczucie, że będzie tylko gorzej? – w liście do redakcji "Kroniki Tygodnia" gorzko pyta Anna Kowalska.
Więcej na ten temat tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze