Dziennikarze „Przeglądu Sportowego” typowali, że Angelika Mach w olimpijskim biegu maratońskim w Sapporo powinna się uplasować na miejscu od 15 do 30. Większą znajomością realiów światowej lekkoatletyki wykazał się Mieczysław Jamroz – szkoleniowiec Znicza Biłgoraj i pierwszy trener olimpijki z Babic (gm. Obsza). Pan Mieczysław stwierdził na łamach „Kroniki Tygodnia”, że jeśli Angelika zajmie miejsce w połowie stawki, to będzie to jej wielki sukces. I tak też się stało. W sobotę, 7 sierpnia wychowanka biłgorajskiego klubu ukończyła maraton w czasie 2:42:26, zajmując 59 miejsce w gronie 102 zawodniczek (do mety dobiegło 73), a więc prawie w połowie stawki. – Byłem ukontentowany, gdy mogłem zobaczyć swoją byłą podopieczną, startującą w tej rangi imprezie. Wypadła tak, jak to przewidywałem. Nie trudno było też wytypować, że czołowe miejsca zajmą reprezentantki krajów afrykańskich. Wiadomo, jakie warunki atmosferyczne panują w Japonii o tej porze roku. Europejki nie są do takich warunków przyzwyczajone, więc trudno im nie tylko o wysokie lokaty, ale nawet o dobre wyniki. Angelika osiągnęła czas dużo gorszy od swojego rekordu życiowego, dającego jej olimpijską kwalifikację (02:27:48 – przyp. red.). Nawet zwyciężczyni olimpijskiego maratonu nie zachwyciła uzyskanym wynikiem, bo w tak wysokiej temperaturze nie dało się wypaść lepiej – mówi trener Jamroz.
Bieg maratoński na igrzyskach olimpijskich w Sapporo wygrała Kenijka Peres Jepchirchir. Srebrny medal zdobyła jej rodaczka, rekordzistka świata Brygida Kosgei, a brązowy – Amerykanka Molly Seidel. Czternaste miejsce zajęła najlepsza z Polek – Karolina Nadolska (AZS UAM Poznań). Natomiast Aleksandra Lisowska (AZS UWM Olsztyn) minęła metę jako zawodniczka nr 35.
Jepchirchir, osiągająca dotychczas największe sukcesy w półmaratonie, uzyskała czas 2:27.20. Wyprzedziła faworyzowaną Kosgei o 16 sekund, a Seidel, która wystartowała maratonie dopiero po raz trzeci w swojej karierze – o 26 sekund.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski w 2019 r. zadecydował, że maraton odbędzie się w Sapporo, a nie w Tokio, by uchronić uczestników rywalizacji przed upałem. Okazało się, że w Sapporo temperatura wcale nie była niższa niż zazwyczaj o tej porze roku – wynosiła ok. 30 stopni Celsjusza. Z uwagi na warunki pogodowe kobiety wystartowały więc nie o północy, lecz o godz. 23 czasu polskiego (w Japonii była wtedy godz. 6 rano). Na nic zdały się zmiany terminu startu – zawodniczkom i tak przyszło się ścigać w niesamowicie trudnych warunkach atmosferycznych.
Napisz komentarz
Komentarze