Pierwsze miejsce po rundzie jesiennej było dla wycofanej z IV ligi Unii „zaklepane”. Kwestią pozostawał jedynie bilans meczów zespołu z Hrubieszowa. Zagadką było to, czy którejś z drużyn uda się odebrać punkty zdecydowanemu faworytowi rozgrywek. Sztuki tej dokonał jedynie Gryf II Gmina Zamość. Spotkanie na stadionie w Zawadzie zakończyło się remisem 2:2.
– W każdym meczu walczyliśmy o trzy punkty. Przyznaję, że liczyłem na komplet zwycięstw, jednak wiedziałem, że nie przyjdą nam wygrane łatwo. I tak było. Mamy za sobą bardzo trudną rundę. Miałem tylko miesiąc na zbudowanie zespołu. Po dwóch kolejkach opuścił nas Mateusz Wróbel. Straciliśmy więc bramkostrzelnego napastnika. Kamil Olęder nie dał nam takiej jakości w ataku, jaką mógł dać Wróbel. Olęder zdobył tylko sześć bramek, choć ten bilans naszego najlepszego strzelca pewnie byłby lepszy, gdyby dwa zespoły nie oddały nam meczu walkowerem. Trudno nam było także dlatego, że większość zespołów w meczach z nami nastawiona była bardzo defensywnie. Rywale murowali dostęp do własnej bramki i liczyli na szczęście w kontratakach. Tylko Orion Dereźnia i Potok Sitno miały odwagę zagrać z nami otwartą piłkę. Postawa tych zespołów bardzo mi się podobała, warto je wyróżnić – mówi Waldemar Kogut, szkoleniowiec Unii.
Więcej szczegółów w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze