Trener Marcin Sirko pewnego dnia nie poznał na jednej z ulic Zwierzyńca swojego wychowanka.
– Ktoś mi się ukłonił. Odpowiedziałem „dzień dobry”, ale nie wiedziałem komu. Dopiero później dowiedziałem się, że to Paweł Lipiec, mój były zawodnik, wychowanek. Bardzo się zmienił. Przede wszystkim zmężniał. Urósł. Wieczorem zatelefonowałem do niego z przeprosinami – wspomina zwierzyniecki szkoleniowiec piłkarski.
Lipiec nie imponował warunkami fizycznymi, gdy w zespole trampkarzy Sokoła Zwierzyniec rozpoczynał swoją przygodę z piłką nożną. – To był „kluseczek” – śmieje się Sirko.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze