Kolędnicy z Majdanka byli bardzo dobrze do swoich ról przygotowani. Teksty napisała dla nich Monika Krawczyk. Wcześniej oczywiście podzieliła się z koleżankami i kolegami z koła gospodyń i sąsiadami swoim pomysłem. Początkowo mało było chętnych do podjęcia rękawicy.
– Nikomu nie pasowało to, że akurat są święta. Ale powiedziałam im, że robimy to w dobrej wierze. Poświęcimy swój czas – tyle damy od siebie innym. Rodzice Leosia nie mają wesołych świąt, bo zamartwiają się o chorego synka, to my zróbmy dla nich chociaż to – mówi Monika Krawczyk.
Każdy sprawę przemyślał i przyznał jej rację. Pani Monika myślała, że zgłosi się z 5-6 osób, ale ku jej zdziwieniu nazbierało się ich aż 28! Było więc kilku diabołków i aniołków (najmłodszym była Hania Sochan), pasterzy, pastuszków, górali, był ksiądz, król, Żydek, oczywiście Józef i Maryja. Była też choinka z serdecznie uśmiechniętą twarzą sołtysa Edwarda Ponurka. Choinka miała ważną rolę – to ona razem z aniołkiem Hanią pukała do drzwi i pytała, czy domownicy wysłuchają kolędników.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze