Podopiecznych trenerów Marcina Czerwonki i Wiesława Puzi dopadły urazy (Karol Małecki, Krzysztof Kozłowski, Hubert Obydź, Łukasz Orlich, Ali Mehdizadeh) i choroby (Szymon Fugiel, Radosław Pomiankiewicz, Mateusz Gawryś, Adrian Adamczuk, Mateusz Gawryś, Kacper Mchawrab).
– Zwróciliśmy się do ZPRP z prośbą o przełożenie meczu, ale ze względu na regulamin rozgrywek nie było takiej możliwości. Był to mecz ostatniej kolejki rundy, za tydzień ruszają rewanże, więc trzeba było grać – wyjaśnia wiceprezes Padwy Sławomir Tór.
Dziewiątka zamościan wybrała się więc w daleką podróż i stawiła czoła gospodarzom. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, a zamościanie w niczym nie ustępowali miejscowym. Podobnie było zresztą po zmianie stron. Grający z konieczności na prawym rozegraniu Łukasz Szymański zdobył aż 9 bramek, a na środku dzielnie wspierał go Tomasz Fugiel (6 trafień). W Padwie zagrał też nowy gracz – Kacper Adamczuk. To wychowanek zamojskiego klubu, który przez wiele lat występował w Azotach Puławy, a ostatnio – w Stali Mielec.
Wrocławianie szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylili dopiero w ostatnich minutach. Potwornie zmęczonych zamościan nogi już nie niosły i brakowało precyzji przy rzutach. Miejscowi zaś mogli pozwolić sobie na luksus gry pełną szesnastką, co skwapliwie wykorzystali.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze