Oszuści zadzwonili do 59-letniej zamościanki w czwartek 21 kwietnia rano. Rozmówczyni twierdziła, że spowodowała wypadek. Weszła na jezdnię na czerwonym świetle, przez nią auto wjechało w słup, pasażer w stanie ciężkim trafił do szpitala i jeśli umrze grozi jej 8 lat więzienia. Kobieta przestraszyła się. Pomyślała, że rozmawia ze swoją bratanicą, więc aby się upewnić, wskazała jej imię. Wtedy rozmówczyni potwierdziła i oznajmiła, że potrzebuje 40 tys. zł na kaucję. Kiedy 59-latka powiedziała, że wesprze ją, do rozmowy włączył się mężczyzna.
Twierdził, że jest policjantem. Omówili sposób przekazania pieniędzy. Pokrzywdzona miała je zapakować do reklamówki i przekazać kurierowi. Dodatkowo w oddzielną kopertę miała zapakować 1800 złotych i napisać na niej „opłata”.
– Te pieniądze rzekomo miały trafić do sądu. Po kilkunastu minutach pod furtkę jej domu przyszedł mężczyzna, któremu wręczyła pieniądze. Po kilku godzinach od zdarzenia 59-latka poszła do domu swojego brata, gdzie spotkała bratanicę i jej matkę. Opowiedziała im o tym zdarzeniu. Zdziwiona bratanica powiedziała, że nie miała żadnego wypadku. 59-latka zrozumiała, że w perfidny sposób została oszukana, przyszła do komendy i zgłosiła policjantom dokonane na jej szkodę przestępstwo – streszcza całą historię starszy aspirant Dorota Krukowska-Bubiło z zamojskiej komendy policji.
Napisz komentarz
Komentarze