Szczypiorniści Padwy Zamość przystępowali do meczu ze Stalą Gorzów mocno podrażnieni jednobramkową (27:28) porażką w Legnicy. Musieli jednak radzić sobie bez kontuzjowanych Tomasza Fugiela i Jakuba Kłody, co znacznie ograniczało pole manewru zarówno w defensywie, jak i na prawym rozegraniu. Spotkanie od pierwszej piłki było bardzo zacięte, a żadnej z drużyn nie udało się wypracować większej przewagi bramkowej. Ogromna w tym zasługa Gawrysia, który bronił na bardzo skutecznym procencie. Do przerwy przyjezdni prowadzili 13:12 i nic nie wskazywało, że mecz zostanie rozstrzygnięty sporo minut przed końcową syreną.
Cały artykuł przeczytasz w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze