Przed sobotnim spotkaniem obie ekipy były sąsiadami w tabeli, więc wynik decydował o tym, która z drużyn w ostatecznym rozrachunku będzie siódma, a która oczko niżej. W spotkanie lepiej weszli zawodnicy Marcina Czerwonki i Wiesława Puzi, osiągając kilkubramkową przewagę. Między słupkami kolejny dobry mecz rozgrywał Mateusz Gawryś i do przerwy miejscowi prowadzili 15:12. Druga odsłona nie przyniosła zmiany boiskowych wydarzeń. Choć Padwa nie ustrzegła się paru błędów, to nadal pewnie kontrolowała przebieg meczu, wygrywając 27:23.
– To był długi sezon, który kończymy w połowie stawki. To na pewno dobry wynik, choć mogło być i lepiej. Gdybyśmy mieli swoją halę do dyspozycji od początku rozgrywek, to grałoby się zupełnie inaczej niż w sytuacji, gdzie pierwsze siedem czy osiem meczów trzeba było rozgrywać poza Zamościem – zauważył najskuteczniejszy gracz (7 bramek) sobotniego meczu – Łukasz Szymański.
Cały artykuł przeczytasz w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze