W połowie sierpnia u dziewczynki zdiagnozowano siatkówczaka – nowotwór złośliwy oka. Rodzice byli zrozpaczeni. Od razu rozpoczęli walkę o życie i zdrowie maleńkiej córeczki. O tym jak to wyglądało możemy przeczytać na facebookowej stronie "Amelka marzycielka, siatkówczaka niszczycielka". Ta opisana przez rodziców dziecka historia choroby poruszyła wiele osób. – To jest córka mojej koleżanki z Niedzielisk. Jest szansa na jej wyleczenie, ale rodzicom trzeba koniecznie pomóc. Zróbmy coś, bo sami nie dadzą rady! – czytamy m.in. w mejlu od naszej czytelniczki.
"Cała historia zaczyna się 11 sierpnia 2016 r. (...). Amelka wstaje, mama (dziewczynki) ją ubiera i zauważa dziwny blask w jej lewym oku. Dłuższa chwila obserwacji, tata widzi to samo. Bierze telefon i próbuje jak najszybciej umówić wizytę u lekarza" – czytamy wpis na tej stronie.
Zaniepokojeni rodzice skontaktowali się z lekarzem. Niestety, złe przeczucia zaczęły się potwierdzać.
"Podczas badania pani okulistka jest bardzo niespokojna (...). Informuje, że jest masywny wysięk do ciała szklistego (oka), stan zapalny oraz że siatkówka jest częściowo uniesiona. Tata dziewczynki pyta: Co to oznacza? Okulistka odpowiada wymijająco (...), ale sprawa jest bardzo poważna" – wspominają rodzice dziewczynki. "Sugeruje, aby jak najszybciej udać się do kliniki okulistycznej".
Nie było na co czekać. Następnego dnia Amelka została w lubelskiej klinice przyjęta poza kolejnością (rodzice dziewczynki wtedy zrozumieli, że jej dolegliwość musi być bardzo poważna). Przeprowadzono kolejne badania, m.in. USG oka.
"Lekarz informuje, że musi poprosić o konsultację profesora. Potrzebne jest bardziej szczegółowe badanie, które z powodu braku sprzętu nie może być wykonane w klinice" – czytamy dalej. "Lekarz wystawia skierowanie (...) na badanie w Centrum Zdrowia Dziecka. Rozpoznanie: retinoblastoma. Sprawdzamy na szybko w Internecie i zamieramy. To siatkówczak – nowotwór złośliwy oka".
To był prawdziwy cios. "W tej chwili czujemy... trudno opisać to uczucie. Jednym słowem, wszystkie najgorsze emocje jakich może doświadczyć człowiek. Wsiadamy do auta i od razu jedziemy do CZD. Po małych problemach na izbie przyjęć zaczął się długi weekend, zostajemy przyjęci. Badania na SOR (chodzi o Szpitalny Oddział Ratunkowy – przyp. red.) niestety potwierdza rozpoznanie". 15 sierpnia Amelka została przyjęta do CZD. Następnego dnia przeprowadzono tam kolejne badania, które wykazały, że siatkówczak jest w zaawansowanym stadium. Rokowania były złe. Rodzice dowiedzieli się, że prawdopodobnie trzeba będzie dziewczynce usunąć oko. Tak to wspominali: "Pierwsza myśl: to się dzieje naprawdę. To jakiś koszmar. W sercu coś pęka... Nasza jedyna, najukochańsza córka ma raka, nasza Amelka ma raka... Boże dlaczego ona...".
(Więcej na ten temat w papierowym wydaniu Kroniki Tygodnia)
Już wkrótce! Akcja charytatywna "Hałas dla Weroniki"
Napisz komentarz
Komentarze