Podopieczni trenera Michajło Kaznochy długo nie mogli „złamać” defensywy gości, a okazji ku temu mieli sporo. Dokonał tego dopiero w 83 minucie Wojciech Oseła.
– Zaliczył „wejście smoka”. Kilka minut wcześniej zmienił w składzie Walentyna Maksymienkę. I choć jest środkowym obrońcą, to jednak z konieczności wystąpił w ataku. Dobił z bliska strzał Sergieja Krawczenki – mówi Mariusz Bogdanowicz, kierownik Hetmana.
Nieskuteczny dotąd Krawczenko przełamał swoją strzelecką niemoc dopiero w czasie doliczonym do drugiej połowy. Pokonał bramkarza Korony Dawida Pępiaka w pierwszej i drugiej minucie czasu dodatkowego.
– Do momentu straty bramki tylko się broniliśmy przed atakami Hetmana. Próbowaliśmy kontratakować, ale mieliśmy tylko kilka szans na zdobycie bramki. Losy spotkania rozstrzygnęły się w samej końcówce spotkania, gdy daliśmy się skutecznie skontrować po tym, jak wykonywaliśmy rzut rożny. Liczyłem na to, że uda nam się utrzymać do końca ten zadowalający nas bezbramkowy remis. Po stracie pierwszej bramki rzuciliśmy większe siły do ataku, by doprowadzić do remisu. Zaryzykowaliśmy odkryciem tyłów, bo nie miało dla nas większej różnicy, czy przegramy 0:1, czy 0:2 lub nawet 0:3. Hetman pokonał nas w pełni zasłużenie – mówi Artur Jaremko, szkoleniowiec zespołu z Łaszczowa.
- Przeczytaj także: Piłkarska klasa A: Marzy im się awans na stulecie klubu
Bogdanowicz twierdzi, że w pierwszej połowie to Korona była bliższa objęcia prowadzenia. – Chłopcy z naszego zespołu, zwłaszcza ci młodsi, sprawiali wrażenie, że są spięci. Być może byli zdeprymowani tym, że na trybunach pojawili się ich rodzice, a także wielu kolegów. Widać było „ciśnienie”. Zresztą, cały nasz zespół poczynał sobie niemrawo. Dopiero w drugiej połowie uzyskaliśmy przewagę. Łapaliśmy się za głowy, gdy patrzyliśmy, jak nieskuteczny był Krawczenko. Nic mu nie wychodziło. Dopiero w czasie doliczonym powetował sobie dotychczasową nieskuteczność. Warto dodać, że około 75 minuty dobrze grający Oskar Łazar strzelił w słupek. W naszej szatni zapanowała bardzo fajna atmosfera po tym zwycięstwie – komentuje kierownik Hetmana.
Bogdanowicz w przeszłości był piłkarzem Korony. – Pięć lat spędziłem w klubie z Łaszczowa, dlatego jestem z nim bardzo zżyty. Do dziś jestem zapraszany przez byłych zawodników Korony, by grać w zespole oldbojów tego klubu. Sentyment pozostał. W drużynie jest jeszcze dwóch zawodników, którzy grali ze mną – Piotr Borowiak i Krzysztof Wasyluk. Piotrek pojawił się na boisku w samej końcówce, a Krzysiek przesiedział mecz na ławce rezerwowych – mówi Bogdanowicz.
W Koronie zadebiutowali dwaj kolejni wychowankowie Tomasovii Tomaszów Lubelski – Mateusz Kurzępa i Patryk Podborny. Z kolei Hetman zamierza zgłosić do rozgrywek Mateusza Janickiego, który wznowił treningi po powrocie z zagranicy (w poprzedniej rundzie był wypożyczony do Olimpii Miączyn).
Relacje z pozostałych meczów drugiej kolejki i inne materiały z zamojskiej klasy okręgowej opublikowaliśmy na str. 30 i 31.
Hetman Zamość – Korona Łaszczów 3:0 (0:0)
Gole: 1:0 Oseła 83, 2:0 Krawczenko 90, 3:0 Krawczenko 90.
Hetman: Ochal – Zakrzewski, Melnyczuk, Kostrubiec – Szura (60 Oszust), Laskowski (76 Ciurysek), Nowak, Łazar (90 Buczek), Krawczenko – Maksymienko (79 Oseła), Łapiński; trener Kaznocha.
Korona: Pępiak – Kramarczuk (46 Krzysztofczyk), W. Krawczyk, Korzeń, Wasyl – Kurzępa (75 Podborny), Matterazzo, M. Anioł – Jamroż (89 Borowiak), Dudziński, Świątek; trener Jaremko.
Żółte kartki: Nowak, Zakrzewski (Hetman), W. Krawczyk, Kramarczuk, Krzysztofczyk (Korona). Sędziował: Borowiński (Nielisz).
Napisz komentarz
Komentarze