Przełomowym momentem tego spotkania była czerwona kartka, którą środkowy obrońca Huczwy Michał Szewc ukarany został za faul na Adamie Pawluku w tzw. sytuacji ratunkowej. Doszło do tego w 67 minucie. Konsekwencją przewinienia było nie tylko osłabienie zespołu, ale też wyrównująca stan rywalizacji bramka, zdobyta przez Michała Skibę strzałem z wolnego.
Po pierwszej połowie Huczwa wygrywała 2:1. Zanim Szewc musiał karnie opuścić boisko, zespół z Tyszowiec miał dwie wyborne okazje do podwyższenia prowadzenia. Po zagraniu piłki przez Jabę Phkhakadze przed szansą na zdobycie bramki stanął Juan Eduardo Reina Sanchez. I choć nikt Kolumbijczykowi nie przeszkadzał, to jednak ten strzelił z bliska w słupek. – To była niesamowita sytuacja. Nie wiem, jak można było ją zmarnować. Szkoda gadać – wzdycha pełen rozczarowania Krzysztof Rysak, szkoleniowiec Huczwy.
Szczęścia i precyzji zabrakło też Mateuszowi Szczerbie. Po jego strzale piłka obiła poprzeczkę bramki Łady. – Decydujący wpływ na naszą porażkę miała czerwona kartka dla Szewca. Do tego momentu panowaliśmy nad sytuacją na boisku i chyba nikt nie przypuszczał, że przegramy. Nie spodziewałem się, że ten mecz wymknie nam się spod kontroli. Po stracie trzeciej bramki zdecydowaliśmy się na bardziej ofensywne ustawienie, z trzema obrońcami. Ruszyliśmy zdecydowanie do przodu. I zostaliśmy skarceni. Wynik meczu absolutnie nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Wysoko przegraliśmy, a przy odrobinie szczęścia mogliśmy to spotkanie nawet wygrać – twierdzi trener Rysak.
Emocji w tym meczu było co niemiara. Łada pierwszą bramkę zdobyła już w 4 minucie. Niedługo potem prowadzenie mógł podwyższyć Patryk Dorosz. Po jego strzale bramkarza Huczwy Bartłomiej Szewc strącił piłkę na poprzeczkę. Następnie w ciągu dwóch minut doszło do wydarzeń, które wstrząsnęły zespołem gospodarzy. Po faulu Damiana Chmury na Phkhakadze karnego wykorzystał Damian Ziółkowski. Minutę później Bartłomiej Myszak nie zrozumiał się z bramkarzem Antonem Alfimowem – zamiast podać mu piłkę, przelobował go, zaliczając trafienie samobójcze.
– Po stracie drugiej bramki nasza gra „siadła”. I pewnie byśmy przegrali, gdyby nie ta czerwona kartka dla zawodnika Huczwy. Uzyskaliśmy wtedy zdecydowaną przewagę, zdobyliśmy cztery bramki, a kilka wybornych okazji strzeleckich nie wykorzystaliśmy. To był naprawdę fajny mecz. Ci, którzy w niedzielę przyszli na nasz stadion, z pewnością nie żałowali. Możemy sobie życzyć jak najwięcej takich emocjonujących, stojących na niezłym poziomie meczów w „okręgówce” – mówi trener Czarniecki.
Łada 1945 Biłgoraj – Huczwa Tyszowce 5:2 (1:2)
Gole: 1:0 Kołodziej 4, 1:1 Ziółkowski 11 (z karnego), 1:2 Myszak 12 (samobójczy), 2:2 Kuliński 64, 3:2 Skiba 68, 4:2 Chmura 86, 5:2 Kapuśniak 90.
Łada: Alfimow – Kuliński, Myszak, Chmura, Nawrocki (86 Kapuśniak) – Skubis (90 Wołkodaw), Gonczarewicz, Skiba, Pawluk, Kołodziej (65 Kubik) – Dorosz (89 Czerniuk); trener Czarniecki.
Huczwa: B. Szewc – Okalski, M. Szewc, Serdiuk, Dworak – Szczerba (80 Walentyn), Gacki, Karwacki, Ziółkowski – Phkhakadze, Reina Sanchez (88 Stawarski); trener Rysak.
Żółte kartki: Kuliński, Dorosz, Kubik, Skiba (Łada), Serdiuk, Reina Sanchez, Ziółkowski, Szczerba, Karwacki (Huczwa). Czerwona kartka: M. Szewc 67 (Huczwa). Sędziował: Chmura (Zamość).
Napisz komentarz
Komentarze