Nie ma większej tragedii, niż śmierć dziecka – mówi jedna z mieszkanek Gródek w gm. Turobin. – Wszystkim nam żal jest tego biednego chłopca i jego rodziny. Ale co się stało, to się nie odstanie...
Dwóch 12-latków z gm. Turobin wybrało się w sobotę (20 maja) po południu na przejażdżkę motocyklem marki Suzuki. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że kierujący pojazdem szóstoklasista na polnej drodze nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu jadącemu utwardzoną tłuczniem drogą ciągnikowi rolniczemu marki Zetor. Młody motocyklista uderzył w przednie koło traktora, a następnie razem ze swoim kolegą znalazł się pod kołami maszyny...
W wyniku wypadku 12-letni kierowca motocykla doznał licznych i poważnych obrażeń ciała. Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował poszkodowanego chłopca do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie.
Śmierć na motorze
Jego rówieśnik, który był pasażerem motocykla, na skutek odniesionych obrażeń zmarł na miejscu. Ciągnikiem kierował 39-letni mieszkaniec gm. Turobin. Mężczyzna był trzeźwy.
Policjanci pod nadzorem prokuratury wyjaśniają okoliczności tragicznego wypadku. Jak łatwo się domyślić, kierujący motocyklem – z uwagi na swój wiek – nie miał uprawnień do kierowania tego typu pojazdami (o prawo jazdy kategorii A1 można się ubiegać po ukończeniu 16. roku życia), nie mógł nawet poruszać się motorowerem (uprawnienia do kierowania motorowerami wydawane są osobom, które skończyły 14 lat i pomyślnie zdały egzamin na prawo jazdy kategorii AM).
Wiadomo, że motocykl należał do ojca chłopca, który nim kierował. Prokuratura próbuje ustalić, jak 12-latek wszedł w posiadanie pojazdu. Wiadomo, że zarówno on, jak i jego kolega jechali bez kasków. – Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że do wypadku przyczynił się chłopiec kierujący motocyklem – mówi Bartosz Wójcik, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Zamościu, która wszczęła śledztwo w kierunku spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. – Prawdopodobnie za późno dostrzegł znajdujący się na drodze z pierwszeństwem ciągnik. Próbował wprawdzie wyhamować, ale miał utrudnione zadanie z uwagi na znajdujący się na drodze żwir.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze