Po raz pierwszy zamościanie mogli zagrać wreszcie we własnej hali. I choć dla kibiców dostępny był jedynie dolny poziom trybun, to w zupełności wystarczyło to do stworzenia gorącej atmosfery.
Od pierwszych chwil żółto-czerwoni agresywnie bronili, przez co rywale mieli ogromne problemy z dochodzeniem do pozycji rzutowych. Jeżeli już im się udało, to natrafiali na świetnie dysponowanego Mateusza Gawrysia. Padwa dzięki bramkom Pawła Puszkarskiego prowadziła 4:1 w 10 minucie i 8:3 po kwadransie. Jedyne, czego do pełni szczęścia brakowało zamościanom, to lepsza skuteczność. Dość powiedzieć, że w całym meczu gospodarze wykorzystali tylko dwa z sześciu rzutów karnych. Mimo tego zespół trenera Zbigniewa Markuszewskiego utrzymywał przewagę kilku bramek. Po zmianie stron gorzowianie zagrali nieco skutecznie, doprowadzając do stanu 21:11 (w 39 minucie), ale na więcej miejscowi już im nie pozwolili. Kilka minut później za sprawą Tomasza Fugiela i Kacpra Adamczuka Padwa odskoczyła na pięć trafień (17:12) i bez zbędnej dramaturgii utrzymała prowadzenie do końcowej syreny. – Być może z trybun wyglądało to na łatwą wygraną, ale tak nie było. Musieliśmy przez cały mecz utrzymywać dużą koncentrację, bo rywale naprawdę mieli mnóstwo sportowych argumentów. Potrafiliśmy jednak szczególnie w defensywie grać bardzo skutecznie i z dużą determinacją. Duża w tym zasługa kibiców, którzy mocno nas wspierali – mówi doświadczony Jakub Kłoda.
Po dziewięciu kolejkach Padwa ma na koncie 10 punktów i zajmuje w tabeli dziesiąte miejsce. W sobotę, 3 grudnia o godz. 18 żółto-czerwoni zagrają na wyjeździe z AZS AWF Biała Podlaska.
PADWA ZAMOŚĆ – STAL GORZÓW 21:18 (10:7)
Padwa: Gawryś, Kozłowski – T. Fugiel 5, Puszkarski 5, Olichwiruk 3, K. Adamczuk 2, Bączek 2, Kłoda 1, Mchawrab 1, Obydź 1, Pomiankiewicz 1, Sz. Fugiel, Bajwoluk, Orlich, Skiba, Szymański.
Kary: 4 minuty (Padwa), 10 minut (Stal). Sędziowali: Paweł Popiel, Artur Rodacki (obaj Kielce). Widzów: 295.
Napisz komentarz
Komentarze