Może za pośrednictwem "Kroniki Tygodnia" odezwie się ktoś, kto wtedy ze mną przystępował do pierwszej komunii świętej – mówi pan Mieczysław.
Uroczystość odbywała się 15 czerwca 1944 roku w kościele pod wezwaniem św. Katarzyny. Właśnie tam, bo od 1941 roku kolegiata była nieczynna. Okupant niemiecki świątynię zamienił w magazyn zbożowy. Rolę kościoła parafialnego pełnił kościół świętej Katarzyny.
– To była uroczystość, podczas której do komunii przystępowały dzieci zarówno z Zamościa, jak i te, które zagnała tu wojna. Nawet nie pamiętam jak nazywał się ksiądz, który udzielał nam pierwszej komunii. Próbowałem dowiedzieć się tego w kościele świętej Katarzyny, ale nie potrafiono mi pomóc – mówi Mieczysław Czechyra.
To była już ostatnia uroczystość pierwszokomunijna podczas wojny. Dziewczynki w białych sukieneczkach, z wianuszkami na głowach. Chłopcy odstrojeni w świąteczne garnitury. Jakie kto wtedy miał – białe, czarne popielate. Pan Mieczysław do pierwszej komunii świętej przystąpił w białym kompleciku marynarskim. Takim, jaki nosili chłopcy przed wojną. Po uroczystości ksiądz wręczył im po obrazku z wizerunkiem świętego. Potem wszyscy rozeszli się do domów.
– Od chrzestnej mamy Katarzyny Duras dostałem z tej okazji garść cukierków. Potem nad Łabuńką fotograf o nazwisku Sobczuk zrobił nam z mamą pamiątkowe zdjęcie – wspomina Mieczysław Czechyra
Więcej o losach Mieczysława Czechyry przeczytasz w papierowym wydaniu "Kroniki Tygodnia"
Jeśli chcesz podzielić się z nami swoją historię rodzinną napisz do autora [email protected] lub zadzwoń (84) 62 70 011
Napisz komentarz
Komentarze