Zgodnie z przewidywaniami synoptyków, 20 grudnia na Zamojszczyźnie pojawiła się gołoledź. Narzekali kierowcy i piesi, bo było bardzo ślisko. Nie zawsze i nie wszędzie wystarczyło posypanie ulic i chodników piaskiem. W samym Zamościu karetki często wyjeżdżały tego dnia do złamań czy skręceń.
– Na oddział ortopedii przyjęto 7 osób w nagłych przypadkach – mówi Mariusz Paszko, wiceprezes Zamojskiego Szpitala Niepublicznego w Zamościu. – Chodzi o pacjentów z poważniejszymi urazami kończyn dolnych albo górnych.
Oprócz nich, na izbie przyjęć pojawiło się tego dnia z mniej skomplikowanymi złamaniami albo urazami 29 osób. W większości przypadków skończyło się na założeniu gipsu. – To nie był najczarniejszy dzień na naszej ortopedii, oddział się nie zapchał – dodaje Mariusz Paszko. – Rok albo dwa lata temu, gdy ulice i chodniki zamieniły się w jednej chwili lodowisko, lekarze nie nadążali z przyjęciami. Tyle było złamań.
Upadek na śliskim chodniku może skończyć się nie tylko skręceniem kostki czy złamaniem nogi, ale też śmiercią. 20 grudnia w Warszawie niefortunnie przewrócił się i uderzył głową o chodnik 38-latek. Mężczyzna zmarł. Do podobnej tragedii doszło we Włocławku, gdzie życie stracił 66-letni mężczyzna.
TO MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ:
- Czym mają palić mieszkańcy powiatu tomaszowskiego? Niektóre gminy do tej pory nie miały żadnej dostawy!
- Zamość/Szczebrzeszyn: Sylwester bez fajerwerków
- Strzyżów: Woda przy wyrobisku ze śmieciami nie została skażona
- Biłgoraj: Pomagają Ukrainie. Do naszych sąsiadów trafi 450 tys. zł
Napisz komentarz
Komentarze