Wiele bloków korzysta z ogrzewania pochodzącego z miejskiej sieci Biłgorajskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Głównym zadaniem tej spółki jest zapewnienie ciągłości dostaw energii cieplnej dla odbiorców z miasta. BPEC wytwarza, przesyła i dystrybuuje ciepło dla Biłgoraja.
Podczas jednego z zebrań rad osiedli mieszkaniec miasta zadał pytanie burmistrzowi odnośnie nowej spółki, która planuje wejść na miejski rynek. – Chodzą słuchy, że prywatna firma Veolia chce wejść na rynek. Jest to duża spółka, ale spółka prywatna. BPEC to spółka z kapitałem samorządowym, nad którą mamy kontrolę. Nowa spółka będzie dyktować warunki na miejskim rynku i ceny mogą na dzień dobry pójść w górę. Pierwszym celem spółki prywatnej jest zysk – stwierdził Mirosław Późniak.
Burmistrz Janusz Rosłan stawia sprawę jednoznacznie. Zapewnia, że ani jeden procent udziałów miejskiej spółki dostarczającej ciepło do mieszkańców nie zostanie sprzedany. Wyjaśnił, z jakich powodów firma pojawia się na biłgorajskim rynku.
Obecnie BPEC korzysta z ciepła produkowanego przez elektrociepłownię firmy Black Red White, znajdującej się przy ul. Krzeszowskiej w Biłgoraju. – Spółka ta też jest firmą prywatną. Umowy z BRW na dostarczanie ciepła zostały podpisane wiele lat temu. Pewnie wówczas niektórzy również zastanawiali się, jak to będzie, gdy spółka nastawiona na zysk zacznie sprzedawać ciepło. Niektórzy bali się, że sytuacja ta spowoduje wzrost cen – mówi burmistrz Janusz Rosłan. Dodaje, że wówczas umowy zostały skonstruowane w ten sposób, by zabezpieczyć interesy mieszkańców. Podkreśla, że ciepło otrzymywane od BRW jest finalnie tańsze dla mieszkańców, niż to produkowane przez BPEC z miału węglowego.
Korzyści takiej współpracy były obustronne. Biłgorajska spółka miała zapewnione ciepło dla mieszkańców, a firma BRW miała zbyt. – Bez BPEC to ciepło nie miałoby szans, aby dostać się do mieszkańców i bloków. Nie miałoby jak ogrzać wody w lecie, a w zimie grzejników – dodaje włodarz.
Sytuacja jednak zmieniła się w ostatnim czasie. Jak informuje burmistrz, BRW zamierza wygasić swoją elektrociepłownię. Tym samym pozbawi miasto dwóch megawatów ciepła w ciągu roku. W praktyce oznacza to, iż spółka, aby dostarczyć latem ciepłą wodę do bloków, musiałaby spalać miał węglowy. Dotychczas tego nie robiła, bo ciepło dostarczane z BRW w 100 procentach zaspokajało te potrzeby. – Natomiast w zimie, w okresie szczytowych, trwających przez dłuższy czas mrozów, mógłby wystąpić niedobór ciepła i niedogrzanie mieszkań – dodał.
Janusz Rosłan zaznacza, że rozmów z firmą Veolia nie zaczynało prowadzić miasto a BRW, które chce kupować od nich energię i ciepło. – BRW specjalizuje się w produkcji mebli, a nie ciepła. To była działalność zupełnie uboczna – dodaje włodarz. Podkreśla, że firma do 2030 roku zamierza całkowicie wyeliminować węgiel jako źródło ciepła. Chcą oni prowadzić działania ekologiczne, mające na celu zmniejszenie emisji CO². W tej sytuacji Veolia złożyła miastu propozycję sprzedaży dwóch megawatów ciepła. – Nas, jako miasto, zwolniłoby to z obowiązku inwestowania w budowę brakującego źródła ciepła – dodaje.
BPEC jednak jest ostrożny i nie ma pewności czy Veolia zainwestuje w Biłgoraju. Aby uniknąć sytuacji, w której zabraknie ciepła dla mieszkańców, spółka wystąpiła o warunki przyłączenia do gazu. Gdyby nie udało się zakupić ciepła od Veolii, wówczas zainwestowane zostałoby 1,5 mln zł w piec gazowy. – Wszystko po to, aby zapewnić mieszkańcom ciepło przez 365 dni w roku – dodaje Rosłan.
Napisz komentarz
Komentarze