Nie wywalczył ani jednego punktu. Zdobył tylko jedną bramkę, a stracił aż dziewiętnaście. Z Tomasovią Tomaszów Lubelski przegrał 0:6, ze Startem 1944 Krasnystaw 1:6, a z POM Iskra Piotrowice – 0:7. Co prawda do rundy finałowej beniaminek przystąpi w grupie spadkowej sklasyfikowany wyżej niż Orlęta Łuków i Bug Hanna, ale degradacja może dotknąć aż siedem zespołów, więc szanse podopiecznych trenera Piotra Palucha na pozostanie w IV lidze na następny sezon po tych trzech porażkach znacznie zmalały.
– W dwóch pierwszych wiosennych meczach, z Tomasovią na wyjeździe i Startem Krasnystaw u siebie, nikt z nas nie kalkulował, że zdobędziemy jakieś punkty. Mierzyliśmy się z zespołami z dwóch najwyższych miejsc w grupie II. W obu przypadkach remis brałbym w ciemno przed rozpoczęciem meczu. Te dwie wysokie porażki da się wytłumaczyć. Nie da się natomiast niczym usprawiedliwić wysokiej przegranej z POM. Zresztą, każda inna drużyna z zamojskiej „okręgówki”, będąc na naszym miejscu, miałaby wielki problem ze zdobyciem jakichkolwiek punktów w tych trzech meczach – mówi trener Piotr Paluch.
Zwycięstwo na stadionie w Piotrowicach pozwoliłoby Błękitnym wyprzedzić w tabeli tamtejszą drużynę i zrównać się punktami z Kryształem Werbkowice.
– Po meczu nasi działacze rozmawiali z przedstawicielami klubu z Piotrowic. Według opinii miejscowych, POM rozegrał najlepszy mecz w ostatnim czasie, a może nawet w tym sezonie. Zresztą, od początku spotkania widać było, że tej drużynie bardziej zależało na tym, by pozostać wśród czwartoligowców na następny sezon. Zespół z Piotrowic grał bardzo ofensywnie. W ataku pozycyjnym ustawiał się, mając w jedenastce tylko trzech obrońców, a piłkę rozgrywał nawet bramkarz. Z kolei boczni pomocnicy wykonywali wiele dośrodkowań na nasze pole karne. My w rundzie jesiennej mieliśmy lepsze końcówki meczów. Tej wiosny, im bliżej było końca meczu, tym gorzej nam szło. Ostatnie fragmenty tych trzech wiosennych naszych meczów były niezadowalające w naszym wykonaniu. W Piotrowiczach tylko w pierwszych dwudziestu minutach drugiej połowy graliśmy dobrze. Potem straciliśmy aż cztery gole – komentuje trener Paluch.
Po rundzie jesiennej jasne było, że Błękitni będą na wiosnę potrzebowali wzmocnień, ale przekonujących transferów w trakcie zimowego okienka beniaminek IV ligi nie dokonał.
– Kryształ wykonał bardzo dobre transfery, z najwyższej półki, a Tomasovia tak samo gładko się po nim przejechała, jak po nas. My takich wzmocnień jak Kryształ absolutnie nie zrobiliśmy. Wzięliśmy piłkarzy na poziomie „okręgówki” i niższych lig, bo tylko na takich nas było stać – twierdzi trener Paluch.
Jakby problemów było mało, po drugiej wiosennej kolejce drużynę z Obszy opuścił środkowy obrońca Szymon Kiełbasa, który zdecydował się na powrót do Olendra Sól.
– Szymon Kiełbasa został przez nas wypożyczony do Olendra, do końca rundy wiosennej. Tłumaczył nam, że sprawy prywatne i zawodowe nie pozwolą mu na dalekie wyjazdy w IV lidze, dlatego woli dokończyć sezon w zespole blisko swojego domu. To dla nas spore osłabienie. Zresztą, nawet jak on był w kadrze, to mieliśmy problem z zestawieniem pary środkowych defensorów. W meczu w Piotrowicach miejsce Kiełbasy na środku obrony zajął Mateusz Późniak. Jak tam poszło naszej defensywie – nie trzeba nawet powtarzać. Czeka nas bardzo ciężka runda finałowa w grupie spadkowej – mówi trener Paluch.
Do Błękitnych powoli dociera myśl, że najprawdopodobniej ich przygoda z IV ligą trwać będzie zaledwie rok, a w następnym sezonie ponownie przyjdzie im grać na boiskach „najciekawszej ligi świata”, czyli zamojskiej klasy okręgowej.
– Wszystko wskazuje na to, że z IV ligi spadnie aż siedem zespołów. O utrzymaniu się na tym poziomie rozgrywkowym nawet nie możemy mówić. Te trzy pierwsze wiosennej mecz nie napawają optymizmem. Być może poprawimy wyniki, grając bez presji utrzymania. W Piotrowicach dało się odczuć, że napięcie związane z walką o uratowanie się przed spadkiem nieco wiązało nam nogi. Postaramy się w każdym kolejnym meczu pokazać z jak najlepszej strony, by w IV lidze pozostawić po sobie dobre wrażenie. O punkty będzie nam niesamowicie trudno. Wszystkie zespoły w każdej kolejce będą grały, jak za sześć punktów. Spodziewamy się problemów kadrowych. Zostaliśmy sprowadzeni na ziemię, te trzy wiosenne porażki nie wpłynęły dobrze na nasze morale, ale nie zamierzamy się poddać. Będziemy walczyli. Tyle dobrego, że atmosfera w zespole – mimo słabych wyników – pozostaje całkiem przyjemna. Nikt po meczu nie zabiera torby ze sprzętem sportowym, by jak najszybciej opuścić drużynę. Pozostajemy po meczach całą ekipą. Cieszymy się swoim towarzystwem, choć oczywiście po tych porażkach humor już tak nam nie dopisuje – tłumaczy trener Paluch.
POM Iskra Piotrowice – Błękitni Obsza 7:0 (3:0)
Gole: 1:0 Szabłowski 9, 2:0 Fularski 16, 3:0 Bartoszcze 40, 4:0 Jurko 68, 5:0 Lenkiewicz 70, 6:0 Drozd 80, 7:0 Nieróbca 90.
Błękitni: Kwapisz (46 Łobejko) – Krzyszycha (77 Klimczak), Późniak, Tadra, Goch (57 Ł. Mazurek) – Leszczyński, A. Mazurek, Szukajło (86 Żybura), Chmura (72 Nisztuk), Chikatara – Gałka (57 Wróbel); trener Paluch.
Żółte kartki: Bartoszcze, Fularski, Lenkiewicz (POM), Krzyszycha (Błękitni). Sędziował: Wieleba (Lublin).
Napisz komentarz
Komentarze