W październiku ub. roku policjanci tomaszowskiej komendy otrzymali zgłoszenie, że po miejscowości Gródek (gm. Jarczów) jeździ mężczyzna, który twierdzi, że jest policjantem i próbował wylegitymować zgłaszającego.
Z relacji zgłaszającego wynikało, że w miejscowym sklepie spotkał mężczyznę, który twierdził, że jego żona jest mu dłużna pieniądze. Nagabywany zasugerował, że o żadnym długu nie wie i odesłał go do żony. Na tym rozmowa się zakończyła.
Jakiś czas później, pod dom zgłaszającego przyjechał samochód, z którego wysiadł poznany w sklepie osobnik, który twierdził, że jest policjantem i zażądał od właściciela podania danych personalnych i okazania dowodu osobistego. – Zgłaszający odmówił wykonania tych poleceń i poprosił o okazanie legitymacji służbowej, na co nieznajomy oznajmił, że musi pilnie jechać na „akcję” i odjechał – relacjonowała Małgorzata Pawłowska, rzeczniczka prasowa tomaszowskiej policji.
Prawdziwi policjanci ustalili, że mężczyzną podającym się za jednego z nich jest 64-letni tomaszowianin. W jego samochodzie i miejscu zamieszkania mundurowi zabezpieczyli elementy umundurowania i wyposażenia policyjnego, w tym czapkę policyjną, miotacz gazu z napisem „Policja” oraz niebieski sygnał świetlny.
Krzysztof S. został zatrzymany i usłyszał zarzut przywłaszczenia funkcji publicznej.
Podczas śledztwa wyszło na jaw, że trzy miesiące wcześniej wobec tego samego pokrzywdzonego podający się za stróża prawa 64-latek podjął podobną „interwencję”. – Przesłuchiwany w charakterze podejrzanego mężczyzna nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień – informuje Stanisław Orzeł, szef Prokuratury Rejonowej w Tomaszowie Lubelskim, która pod koniec kwietnia skierowała do miejscowego sądu akt oskarżenia.
Wobec oskarżonego nie stosowano żadnych środków zapobiegawczych. Za podawanie się za funkcjonariusza policji grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Napisz komentarz
Komentarze