Rozmawiamy w przededniu 80. rocznicy ukraińskiego ludobójstwa. Na jakim etapie są prace przy pomniku, którego autorem jest Andrzej Pityński?
– Z całą pewnością nie zdążymy z jego osłonięciem na rocznicę Krwawej Niedzieli, a więc na 11 lipca. Inwestorem całego przedsięwzięcia jest Społeczny Komitet Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie. Komitet uzyskał już pozwolenie na budowę oraz zgłosił do nadzoru budowlanego rozpoczęcie prac. Mamy podpisaną umowę na wykonanie instalacji elektrycznych na terenie, gdzie stanie pomnik: oświetlenia, podświetlenia poszczególnych elementów, monitoringu. Lada dzień podpiszę umowę na wykonanie ławy fundamentowej pod pomnik i część tzw. Ściany Pamięci. Ściana Pamięci to ciąg 10 barwionych bloków żelbetowych o wymiarach 9,20 x 2,0 m każdy, na których sukcesywnie będziemy umieszczać tabliczki z nazwami miejscowości, gdzie były dokonywane rzezie.
Jest Pan wójtem, ale i przewodniczącym Społecznego Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” w Domostawie. Ile pieniędzy wam brakuje?
– W tej chwili mamy 296 tys. zł. Niebawem otrzymamy od Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej Okręg 2 w USA 30 tys. dolarów. Razem będzie to stanowiło kwotę ok. 410 tys. zł. Na całość, a więc ławę fundamentową z postumentem, Ścianę Pamięci, ogrodzenia oraz zagospodarowanie terenu (alejki, tereny zieleni itp.) potrzeba ok. 2,2 mln zł.
Liczycie na wsparcie nie tylko potomków ofiar banderowców, ale wszystkich Polaków, którym zależy na tym, żeby Ukraina potępiła zbrodniarzy i zaprzestała ich gloryfikacji. Dlatego zbierane były środki m.in. podczas uroczystości wołyńskich w Zamościu?
– Zbieranie środków podczas uroczystości w Zamościu to była oddolna, bardzo szlachetna inicjatywa. Zamojskie Stowarzyszenie Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu jeszcze za życia śp. Pani Janiny Kalinowskiej wspierało finansowo nasze działania.
Jak to się dzieje, że w naszym kraju są środowiska, które protestują przeciw budowie pomnika Rzeź Wołyńska, a nie przeszkadzają im stawiane za naszą wschodnią granicą pomniki morderców Polaków, w tym Stepana Bandery i Romana Szuchewycza?
– Prawdę mówiąc, trudno to zrozumieć. Żadną miarą nie można też tego usprawiedliwić. Wystarczy zastosować analogię z Niemcami. Jak zareagowałyby światowe i polskie elity polityczne oraz media, gdyby Niemcy zaczęli stawiać pomniki Hitlerowi, Himmlerowi i innym zbrodniarzom niemieckim? A gdyby na szkole żydowskiej w Niemczech powieszono popiersie komendanta obozu w Auschwitz, cały świat zawyłby z oburzenia. Na polskiej szkole we Lwowie – jak na urągowisko – wisi tablica z wizerunkiem największego kata Polaków Szuchewycza. Wydarzenia związane z wojną na Ukrainie pokazują, jak dużą naiwnością wykazują się Polacy. Jeden z autorów „Gościa Niedzielnego” o tych, co walczą o prawdę, napisał, że „na głowie stają, żeby Polska zmarnowała najwspanialszą szansę pojednania, jaka się nam trafia od stuleci – i to w obliczu jednego z najpoważniejszych zagrożeń”. Tę szansę zobaczył w fakcie ogromnej pomocy, jakie polskie społeczeństwo udzieliło milionom Ukraińców, którzy przybyli do Polski po rozpoczęciu wojny. Miałoby to sens, gdyby to Polacy dokonali przed laty straszliwego ludobójstwa na Ukraińcach i tą niezwykłą wprost ofiarnością w pomocy Ukraińcom zmyli grzechy przeszłości. Wspomniane środowiska naiwnie uważają, że Ukraińcy z biegiem czasu sami zarzucą uprawiany od lat kult ludobójców. Moim zdaniem – bez silnej presji z zewnątrz – jest to niemożliwe. Prowadzona od lat polityka historyczna i edukacja od najmłodszych lat w duchu uwielbienia dla UPA i Bandery bardzo mocno zakorzeniła tę postawę w ukraińskim społeczeństwie. Straszliwą prawdę o swoich narodowych bohaterach młodzi Ukraińcy będą mogli poznać odwiedzając Memoriał Ofiar Ludobójstwa z pomnikiem „Rzeź Wołyńska” w gminie Jarocin.
Dlaczego dzieło mistrza Pityńskiego budzi kontrowersje?
– Przeciwnicy pomnika podkreślają jego drastyczną formę. Nie rozmawiałem o tym z mistrzem Andrzejem Pityńskim, ale przypuszczam, że wpływ na kształt pomnika miało wieloletnie, od dziesięcioleci przemilczane, ludobójstwo ukraińskie na polskim narodzie. Pomnik „Rzeź Wołyńska” ma „wykrzyczeć” prawdę w sposób niemal dosłowny. Pomnik nie stanął jeszcze na cokole, ale od lat jego wizerunek towarzyszy niemal każdej uroczystości, konferencji i debacie na temat ukraińskiego ludobójstwa, organizowanej przez środowiska kresowe i patriotyczne. To już jest symbol nie do zatarcia. Jako prezes stowarzyszenia, które postawiło sobie zadanie przełamanie impasu w dotychczasowych próbach wzniesienia pomnika Andrzeja Pityńskiego, narażony jestem na krytykę pomnika zwłaszcza ze strony czytelników „Gazety Wyborczej” z powodu dwóch jego części składowych, a więc dziecka nabitego na widły i główek dzieci nadzianych na sztachety. Po ocenzurowaniu pomnika poprzez zdemontowanie tych elementów przez odlewnię w Gliwicach i po rozpoczęciu wojny pomiędzy Ukrainą i Rosją, ogromna ilość osób wyrażała swoje obawy, czy w takim kształcie stanie na cokole. Musiałem dementować te pogłoski i przypominać, że mistrz Andrzej Pityński kategorycznie żądał, aby pomnik nie był pozbawiony żadnego elementu.
Mówimy „Rzeź Wołyńska”, ale pamiętamy, że OUN-UPA, wspierana często przez ukraińskich chłopów, mordowała Polaków w Małopolsce Wschodniej, na Polesiu, ale też na Lubelszczyźnie i Rzeszowszczyźnie. Czy wasza gmina też ucierpiała?
– Miejscowości z gminy Jarocin były bardzo doświadczone w czasie wojny przez niemieckiego okupanta. W Jarocinie, Majdanie Golczańskim, Mostkach, Kutyłach, Golcach były przeprowadzane pacyfikacje, podczas których Niemców wspierały formacje ukraińskie. Jarocin jest zaznaczony na mapie miejscowości II RP, w których Ukraińcy dokonali rzezi na polskich mieszkańcach. W dniu 12 czerwca 1943 roku ksiądz Marcin Kędzierski, proboszcz jarocińskiej parafii, został spalony żywcem wraz z kilkoma osobami przez Niemców, którym pomagali Ukraińcy. Niemców na akcję przeciwko ks. Kędzierskiemu namówili Ukraińcy.
Według różnych szacunków, na Wołyniu, w Małopolsce Wschodniej oraz we wschodnich powiatach Lubelszczyzny i Podkarpacia ukraińscy nacjonaliści zamordowali w latach 1939-1947 od 130 do 200 tys. Polaków. Przed nami rocznica Krwawej Niedzieli. Jakie ma Pan plany na 11 lipca?
– Będę uczestniczył w ogólnopolskich obchodach w Warszawie organizowanych przez środowiska kresowe z prezesem Witoldem Listowskim na czele. W gminie Jarocin nie odbędzie się uroczystość związana z tą rocznicą. Przeprowadzimy natomiast w dniu 11 lipca zbiórkę darów dla Polaków na Ukrainie. Pomnik powinniśmy odsłonić na jesieni.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Leszek Wójtowicz
Napisz komentarz
Komentarze