– Wiele na to wskazuje, że będziemy mogli przeprowadzić szósty etap rozbudowy zoo – mówi Grzegorz Garbuz, dyrektor Ogrodu Zoologicznego im. Stefana Milera w Zamościu. – Planujemy przede wszystkim dokończyć to, co rozpoczęliśmy.
Czas na pingwiny
Dlatego powstanie wybieg dla wyczekiwanych w Zamościu pingwinów. Będą to pingwiny przylądkowe, które na wolności żyją na wyspach Dassen i Dyer (w pobliżu Przylądka Dobrej Nadziei na południu Afryki). – Pingwiny te, zwane tońcami, nie będą miały u nas jakichś nadzwyczajnych wymagań termicznych, bo żyją w podobnych warunkach klimatycznych – mówi dyrektor zoo.
Budowę „bazy” dla tych zwierząt dyrekcja planuje vis-a-vis wybiegu dla osłów somalijskich („plecami” do ul. Królowej Jadwigi). – Na jesieni przystąpimy do procedur związanych z przetargami, by w przyszłym roku mogła ruszyć budowa – opowiada Grzegorz Garbuz. – Rozpoczynamy też rozmowy z koordynatorami hodowli pingwinów, żeby na wiosnę 2025 r. sprowadzić do nas liczące około 20 sztuk stado tońców.
Charakterystyczny dla pingwina przylądkowego jest sposób witania się – przez wzajemne pocieranie szyi i dzioba. Każdy ma inny układ plam na wewnętrznej stronie skrzydeł oraz różne rozmieszczenie kropeczek na brzuchu. Gniazdują w koloniach, czasem samotnie. W Zamościu nieloty będzie można oglądać zarówno na lądzie, jak i podczas pływania pod wodą. – Pingwiny są bardzo lubiane nie tylko przez dzieci, a duża w tym zasługa serialu „Pingwiny z Madagaskaru” – śmieje się dyrektor zamojskiego zoo.
Inne atrakcje
W ramach projektu powstaną tez dwa nowe wybiegi – dla jeleni białowargich i takinów. Oba zostaną zlokalizowane obok pawilonu wielkich drapieżników (tam, gdzie kiedyś można było zobaczyć dzika i żyjące po sąsiedzku wilki).
Na nowy wybieg czekają też wielbłądy. Powstanie on naprzeciwko żyrafiarni (od strony ul. Szczebrzeskiej). W miejscu, gdzie obecnie żyją baktriany, trafi stado hodowlane gazel mhor.
Na realizację szóstego etapu rozbudowy ogrodu zoologicznego miasto powinno otrzymać z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego wparcie w wysokości około 8 mln zł. – Jeżeli uda się nam zrealizować to, co zaplanowaliśmy, to zostanie nam jeszcze do wykonania wybieg dla nosorożców indyjskich, ale to są plany na przyszłość – wyjaśnia dyrektor Garbuz.
Tłumy w ogrodzie
W zoo byliśmy 8 sierpnia. Na parkingu przed wejściem głównym i po drugiej stronie ul. Szczebrzeskiej w południe nie było wolnych miejsc. Po rejestracjach można było wywnioskować, że najwięcej ludzi – poza Lubelszczyzną – przyjechało z Podkarpacia (miasto Rzeszów i powiaty dębicki, jarosławski, stalowowolski, niżański itp.), Mazowsza i Małopolski. – Tak naprawdę, to cała Polska u nas się melduje – mówi Garbuz. – Jeżeli ktoś ze Śląska czy Pomorza przyjeżdża z dziećmi na Roztocze, to koniecznie musi odwiedzić Zamość z jego największą atrakcją dla najmłodszych, czyli, nie chwaląc się, naszym ogrodem – wyjaśnia dyrektor zoo.
To prawda. Pan Piotr, którego spotkaliśmy z żoną i 5-letnim synkiem podczas spaceru po ogrodzie zoologicznym, przyjechał do nas aż ze Złotoryi na Dolnym Śląsku. – Odwiedziliśmy na razie małpiarnię, ale już nam się podoba, a sporo jeszcze mamy do obejrzenia – powiedział nam pan Piotr, który wraz z najbliższymi był po raz pierwszy w zamojskim ogrodzie zoologicznym.
Do końca lipca zoo odwiedziło 133 tys. osób, z tego 45,5 tys. tylko w lipcu. – Frekwencja była o kilka procent wyższa niż przed rokiem. – Wracamy więc do sytuacji, jaka była przed pandemią – opowiada dyrektor. – W wakacje każdego dnia mamy około tysiąc gości, a w weekendy przewija się przez ogród od 4 do 5 tys. osób. W związku z tym, że wzrasta liczba zwiedzających i podwyższyliśmy cenę biletów (obecnie normalny kosztuje 40 zł, a ulgowy – 30 zł, ale z Kartą Zamościanina i Kartą Dużej Rodziny można liczyć na zniżki), nie obciążamy kasy miasta i stawiamy czoła inflacji (chodzi głównie o rosnące koszty żywności, w tym mięsa dla zwierząt, ale też wydatki związane z utrzymaniem ogrodu, w tym za gaz, energię cieplną i elektryczną).
Te co skaczą i fruwają
Przypomnijmy, że na początku czerwca do zamojskiego zoo przywiezione zostały z hiszpańskiego zoo Aquarium de Madrid afrykańskie gazele: samice gazeli mhor oraz samiec gazeli dorkas. Jedne zwierzęta przyjeżdżają z innych ogrodów, inne rodzą się na miejscu. Niedawno na świat przyszła na przykład zebra. Maluch, pod troskliwym okiem mamy Luśki, poznaje na wybiegu otoczenie. Oprócz zebry, w zamojskim ogrodzie urodziły się ostatnio również nahur górski (azjatycki gatunek ssaka z rodziny wołowatych, spokrewniony z kozami i owcami) oraz antylopa kob sing sing.
Obecnie w zoo przy ul. Szczebrzeskiej żyje ponad 3 tys. zwierząt prawie 300 gatunków.
Historia zoo W 1918 r. z inicjatywy Stefana Milera, profesora Męskiego Gimnazjum im. Jana Zamoyskiego w Zamościu, powstał szkolny ogródek przyrodniczy. Rok później znajdowało się w nim już ok. 50 gatunków roślin, duże terrarium z żółwiami, żabami, jaszczurkami, wężami oraz innymi płazami i gadami. W następnych latach ogródek przeniesiono poza mury szkolne. Wspierany przez mieszkańców Zamojszczyzny ogródek wzbogacał się o coraz nowsze gatunki roślin i zwierząt. W okresie okupacji przeżywał ciężkie chwile. Po wojnie odżył i zaczął wzbogacać się o nowe okazy zwierząt. W 1953 r. placówka przestała być szkolnym ogródkiem, bo została przekształcona w Miejski Ogród Zoologiczny, którego dyrektorem został Stefan Miler. W latach 60. podjęto działania mające na celu zmianę siedziby zoo. W 1980 r. rozpoczęła się przeprowadzka. Zwierzęta z zajmowanych pomieszczeń na Starówce przeniesiono do nowej siedziby przy ul. Szczebrzeskiej. |
Napisz komentarz
Komentarze