Bitwa pod Panasówką rozegrała się 3 września 1863 r. Od godzin południowych w folwarku Poręby przebywał oddział powstańczy w liczbie ok. 1200 żołnierzy pod dowództwem Marcina Borelowskiego ps. „Lelewel”. W skład tego zgrupowania wchodził również 400-osobowy oddział „Ćwieka” – Kajetana Cieszkowskiego. Powstańcy kierowali się w stronę Zwierzyńca, w Panasówce zaplanowano postój i posiłek. Wiadomość o zbliżających się Rosjanach przyniosło kilku Żydów. Pierwsze strzały rozległy się ok. godziny 15. Na czele wojsk rosyjskich w sile 4 tys. żołnierzy stał mjr Sternberg – Fin. Nie miał on informacji na temat liczebności powstańczego oddziału, z którym przyszło mu się zmierzyć w okolicach Wzgórza „Polak”.
Rosjanie zaatakowali powstańców od frontu, ciągnąc od Tereszpola i zachodząc lewym skrzydłem ku Panasówce. Ich gwałtowny ogień miał ogłuszyć piechotę. Oddział „Ćwieka”, który jako pierwszy starł się z Moskalami wyszedł z ostrzału bez szwanku, ale musiał cofnąć się na brzeg lasu, kiedy carska piechota zaatakowała folwark. Wtedy do głosu doszli strzelcy" Lelewela”, dzielnie stawiając opór rosyjskiej piechocie. Około 19 Borelowski zdecydował się na zastosowanie „manewru racławickiego”. Atak 130 chłopskich kosynierów pod dowództwem pochodzącego z Litwy kapitana Wiszina na armaty nieprzyjaciela wspomagany przez 300 kawalerzystów ”Ćwieka” i mjra Nyary miał szybko doprowadzić bitwę do finału. Pierwsza szarża powstańcza nie przyniosła jednak oczekiwanego efektu. Rosjanie przyjęli natarcie silnym ogniem artylerii i broni ręcznej, co spowodowało konieczność wycofania się. Na placu boju pozostał dzielny oficer Władysław Dornatt, który – sam raniony w rękę – pomagał rannemu koledze. Do legendy przeszedł jego pojedynek z kozakiem. Dornatt, ojciec wielkiego uczonego Kazimierza Dornatta – twórcy polskiego przemysłu naftowego – zabił nieprzyjaciela, co dodało powstańcom otuchy i zainspirowało drugą szarżę. Toczyła się ona w ciemności rozświetlanej łuną płonących zabudowań folwarku i zakończyła sukcesem. Zdobyto i zniszczono 2 rosyjskie armaty i zmuszono Moskali do odwrotu w kierunku Biłgoraja. Około godz. 23.00 strzały ucichły i bitwa się zakończyła. W oficjalnym piśmie sztabu wojska rosyjskiego podano, ze poległo 6, a rannych zostało 44 żołnierzy. W rzeczywistości Rosjanie stracili około 360 ludzi. Władysław Ludwik Anczyc pisał nawet: „Świadczą pola Tereszpola jak Lelewel wali. Krwią przesiąkła żyzna rola pięciuset moskali”.
Zwycięstwo w bitwie pod Panasówką okupione było dużymi stratami. W czasie walki poległo35 powstańców, w zwierzynieckim lazarecie zmarło z powodu ran kolejnych 17, ponad 100 zostało rannych, a 2 dostało się do niewoli. Wśród ofiar znalazł się bohaterski mjr Edward Nyary. Ten 34-letni Węgier został ranny w nogę w pierwszej szarży, w drugiej trafiono go w brzuch. Skonał w karczmie w Zwierzyńcu z okrzykiem ”Eljen! Niech żyje Polska!” na ustach. Wśród poległych większość miała 20, 30 lat. Najstarszy, kapitan Wiszin, dowódca kosynierów miał 60 lat, najmłodszy – Ksawery Wierciński – zaledwie 15. Zmarłych 52 powstańców pochowano w Zwierzyńcu w jednej mogile pod lasem na Piasecznym Wzgórzu, a obok w mogile osobnej – dowódcę jazdy mjr Edwarda Nyary.
Uroczystość rozpoczęła się przedstawieniem przez wójta Jacka Pawluka rysu historycznego stoczonej bitwy. Następnie odprawiona została Msza św. Homilię wygłosił ks. prof. Tadeusz Guz. Następnie miał miejsce ceremoniał wojskowy z udziałem 18 Pułku Przeciwlotniczego z Zamościa, podczas którego przez Orkiestrę Wojskową w Lublinie odegrany został Hymn Polski oraz Hymn Węgier. Żołnierze salwą honorową i apelem pamięci uczcili poległych powstańców. Zgormadzeni złożyli wiązanki kwiatów i zapalili znicze przez pomnikiem upamiętniacym wydarzenia sprzed 160 lat.
– Wzgórze „Polak”, to piękne miejsce, które na stałe wpisało się w mapę naszej gminy. Jest odmieniane przez wszystkie przypadki, pory roku, ścieżki rowerowe i drogi. To nasza przeszłość, teraźniejszość i przyszłość – mówił na wstępie wójt gminy Tereszpol Jacek Pawluk. Zaznaczył, że przed laty w tym miejscu jak w soczewce skupiły się marzenia o wolności, niepodległości, własnym państwie. Tu widoczną postać przybrały ideały braterstwa narodów w myśl hasła „Za wolność Waszą i Naszą”- Polaków, Węgrów, Litwinów, Ukrainców. Tu wreszcie tryumfowała odwaga, kunszt taktyczny, poświęcenie i honor. – Stoimy na ziemi, która jest święta, bo nasycona powstańczą krwią. To na tę ziemię upadł bohaterski major Nyary. To ona słyszała rozkazy Borelowskiego, jęki, szepty modlitwy, ostatnie słowa i tchnienia. To ona czuła drżenie serc i oddechów, strach, niepewność, determinację, złość, radość, a wreszcie euforię zwycięstwa i wdzięczność, że udało się przeżyć – mówił.
Włodarz gminy zaznaczył, że wzgórze Polak to również teraźniejszość. – Przychodzimy tu w niedzielne popołudnia, by miło spędzić czas. Przychodzą rodziny, wycieczki, uczniowie z nauczycielami, zakochani. Przychodzą, mijają buka Mikołaja, świadka historycznych wydarzeń, dochodzą do pomnika, zapalają znicze, oglądają panoramę okolicy, napawają się ciszą i spokojem. To miejsce „żyje”, bo naszym obowiązkiem jest, by czcić pamięć o ludziach, którzy własnym życiem udowodnili, że doskonale rozumieją słowa: niepodległość, wolność i ojczyzna – mówił. Wójt dodał, że wzgórze Polak to również przyszłość. – Gmina Tereszpol pragnie wykorzystać wielką siłę i niezwykłość tego miejsca. Dzięki temu zachowamy pamięć o naszej historii i oddamy należną cześć bohaterom powstania, zdamy też egzamin z teraźniejszości i zadbamy o naszą przyszłość. Patriotyzm, którym szczycą się Polacy, ma wiele twarzy. Wyrazem miłości do ojczyzny jest choćby nasza obecność tutaj, czy po prostu chwila zadumy przy stojących na wzgórzu obeliskach – dodał.
Głos zabierał również Jacek Sochański, przedstawiciel Wojewody Lubelskiego oraz Beata Strzałka, poseł na Sejm.
W części oficjalnej wydarzenia miał miejsce koncert Orkiestry Wojskowej w Lublinie.
Napisz komentarz
Komentarze