Karierę kolarską Paweł Raczyński zakończył na niecałe dwa miesiące przed przeprowadzką do Zamościa. Dokonał tego w efektownym stylu. W ostatnią sobotę czerwca 2020 r. wspólnie z pięcioma innymi kolarzami pokonał trasę o długości 555 km z Będzina do Gdańska. Sportowcy jechali przez 17 godzin ze średnią prędkością 32,6 km/godz.
Od sierpnia 2020 r. Raczyński wraz z rodziną mieszka w Niewirkowie (gm. Miączyn).
– Osiemnaście, czy dziewiętnaście lat temu kupiliśmy w Niewirkowie dom. Był w opłakanym stanie. Z tego powodu mieszkańcy tamtej miejscowości dziwili się z tej naszej „inwestycji”. Kazali nam się popukać w głowę. Dokonaliśmy zakupu za „śmieszne” pieniądze. Za tę ruderę, której nikt nie chciał, zapłaciliśmy 5 700 zł. Co roku przyjeżdżaliśmy tam na urlopowy wypoczynek. Sukcesywnie remontowaliśmy ten budynek. Sam wykonywałem wszelkie prace budowlane i remontowe, więc byłem zadowolony, bo mogłem połączyć przyjemne z pożytecznym. Jak w 2020 r. wybuchła epidemia, to żona przyjechała do Niewirkowa na stałe wraz z dziećmi i ze swoją schorowaną babcią, ze względów bezpieczeństwa. Po kilku miesiącach doszliśmy do wniosku, że rozłąka nie ma sensu.
Nie chciałem już żyć sam w Sosnowcu, więc ja także zdecydowałem się na przeprowadzkę. Motywowało mnie także to, że babcia już nie mogła o własnych siłach wstawać z łóżka, więc chciałem też być pomocny żonie w opiece nad nią. Przekonałem szefa do stworzenia lubelskiego oddziału firmy, w kórej pracowałem – z branży ochroniarskiej. Mogłem zatem pozostać w zawodzie, który wykonywałem na Śląsku od dziewięciu lat. Teraz zajmuję się monitorowaniem GPS pojazdów w woj. lubelskim. Przyjazd na stałe na Zamojszczyznę okazał się dobrą decyzją – opowiada nam Paweł Raczyński (ur. 12 czerwca 1980 r. w Sosnowcu).
Życzliwość, otwartość i przyjazne nastawienie do innych – te cechy mieszkańców naszego regionu zachwycają trenera Raczyńskiego.
– Znalazłem się jakby w innym świecie. Ludzie w tak małych środowiskach mają zupełnie inną mentalność niż ci z wielkich aglomeracji miejskich. Jak żyłem na Śląsku, to widziałem, że ludzie cały czas gonią króliczka. Cały czas za czymś biegają, do czegoś dążą, coś muszą zdobyć. Muszą być lepsi od innych i mieć więcej niż inni. Tu na Zamojszczyźnie ludziom – jak sami mówią – „nic nie trza”, byle im zdrowie i szczęście dopisywało. Mają mniejsze potrzeby, mniejsze oczekiwania.
Tu życie płynie zdecydowanie wolniej. Dzięki temu ludzie mają dla siebie czas. Zdziwiło mnie też to, że nie wstają tak wcześnie, jak ci miastowi. Dotąd byłem przekonany, że ludzie ze wsi „wstają razem z kurami”. Tymczasem to w dużych miastach trzeba bardzo wcześnie zrywać się z łóżka. Na wsi można pospać nawet do godziny siódmej. Po co budzić się wcześniej, skoro nawet jedyny w okolicy sklep nie jest tak wcześnie otwarty? Na wsi naprawdę żyje się dużo lepiej – przekonuje Paweł Raczyński.
Od 1991 do 2000 r. Raczyński uprawiał kolarstwo w klubie Ziemia Będzińska. Ścigał się na szosie, ale też w zimowych przełajach. Osiągał sukcesy w wyścigach krajowych. Reprezentował też Polskę w zawodach międzynarodowych. Z dumą podkreśla, że w 1999 r. startował w prestiżowym wyścigu we Francji Paris-Roubaix, w kategorii orlik. W kwietniu 2023 r. odbyła się już 120. edycja tych zmagań, uważanych za jeden z najsłynniejszych i najbardziej wymagających dorocznych klasycznych wyścigów na świecie.
– Ja nie ukończyłem tego morderczego wyścigu. Zresztą, nie jest to powód do wstydu, bo tylko dwudziestu procentom uczestników to się udaje. Ale zdobytego doświadczenia nikt mi nie zabierze – tłumaczy Raczyński.
W 2000 r. Raczyński przerwał karierę na prawie 16 lat.
– Zająłem się pracą zawodową, założyłem rodzinę – wspomina.
Raczyński po latach wrócił do wyczynowego sportu. We wrześniu 2017 r. ponownie wystartował w zawodach. Od razu z sukcesem. W wyścigu Jura Tour, rozegranym 17 września 2017 r. w Podzamczu (gm. Ogrodzieniec, pow. zawierciański, woj. śląskie), zajął drugie miejsce. Sezon 2018 Raczyński miał niezwykle aktywny. Zaliczył aż czternaście startów w kryteriach ulicznych, wyścigach szosowych ze startu wspólnego i MTB. Siedmiokrotnie stawał na podium, m.in. w sierpniu tamtego roku zajął trzecie miejsce w kryterium ulicznym w Zamościu w Memoriale Kazimierza Kowalczyka.
W sezonie zimowym 2018/2019 świetnie jeździł w wyścigach przełajowych. Systematycznie kończył zawody miejscem na podium. W efekcie podpisał umowę z importerem rowerów Merida, grupą Bike Atelier Team. W sierpniu 2019 r. ponownie ścigał się w Zamościu, w memoriałowym kryterium ulicznym. Tym razem był czwarty.
Lista osiągnięć Raczyńskiego jest dosyć długa, ale on sam – jak mówi – swoich sukcesów nie mierzy liczbą zdobytych pucharów i medali.
– W młodości życie nie mijało mi na staniu na klatce schodowej, skubaniu słonecznika i robieniu bałaganu, jak wielu innym. Dzięki uczestnictwu w treningach i zawodach uczyłem się systematyczności, pracowitości, rzetelności w działaniu i nabywałem umiejętności planowania. To wszystko jest bardzo przydatne w życiu, zwłaszcza w pracy zawodowej. Nawiązałem też mnóstwo kontaktów w całej Polsce, dzięki temu jest mi dziś łatwiej. Na zgrupowaniach kadry narodowej miałem okazję szkolić się z najlepszymi kolarzami, w zawodach mogłem się z nimi ścigać. Tych doświadczeń nikt mi nie odbierze. Są o wiele cenniejsze niż nagrody rzeczowe – twierdzi Raczyński.
Zdobytym doświadczeniem i umiejętnościami Raczyński chciałby się dzielić z innymi.
– Zapraszam na zajęcia do naszej sekcji kolarskiej wszystkich młodych ludzi, którzy posiadają rower, choćby „górala”. Nawet jeśli nie zostaną gwiazdami kolarstwa, to takie zajęcia szkoleniowe na pewno wiele dobrego wniosą do ich życia – zachęca trener Raczyński.
Napisz komentarz
Komentarze