Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich, nalega, żeby szef MON poprawił Ustawę o Obronie Ojczyzny. To jeszcze dzieło PiS, które zawiera przepisy zakazujące robienia zdjęć obiektom strategicznym. Mowa nie tylko o jednostkach wojskowych, ale także o infrastrukturze, którą państwo uznaje za ważną dla bezpieczeństwa.
Ten przepis wrócił po latach nieobecności w Polsce. Zakaz fotografowania został zniesiony w 2006 (za rządów PiS) jako niechciany spadek po PRL-u.
Coś jest nie tak
Wiącek uważa jednak, że przepisy zostały źle skonstruowane i RPO już otrzymuje skargi od obywateli.
– Zgodnie z nowym przepisem, kto bez zezwolenia fotografuje, filmuje lub utrwala w inny sposób obraz obiektu oznaczonego zakazem fotografowania albo wizerunek osoby lub ruchomości znajdującej się w takim obiekcie, podlega karze aresztu albo grzywny. Sąd może orzec przepadek przedmiotów pochodzących z wykroczenia lub służących do jego popełnienia – choćby nie stanowiły własności sprawcy – przypomina rzecznik.
I wyjaśnia, że jest to sprzeczne z art. 54 ust. 1 Konstytucji RP. A ten zapewnia każdemu wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Fotografowanie czy filmowanie mieści się w tym zakresie.
Rzecznik przyznaje, że ta wolność może zostać ograniczone, np. odpowiednią ustawą. Jednak w tym przypadku zakaz dotyczy np. wszystkich obiektów wojskowych, a nie tylko tych najważniejszych. I to – w ocenie RPO – jest właśnie niezgodne z Konstytucją.
Nie tylko wojsko
„Wątpliwości konstytucyjne dotyczą też części (…) ustawy dotyczącej obiektów infrastruktury krytycznej, które (…) nie zostały uznane za szczególnie ważne dla bezpieczeństwa lub obronności państwa. W tym przypadku o zakazie fotografowania decyduje organ właściwy w zakresie ochrony obiektu, uwzględniając zagrożenia dla bezpieczeństwa obiektu” – podaje biuro RPO.
I punktuje, że skoro jakiś obiekt nie został oficjalnie uznany za strategiczny, to czemu ktoś miałby zakazać robienia mu zdjęć?
Napisz komentarz
Komentarze