Sprawa dotyczyła zdarzenia z 2013 roku, kiedy ówczesny ordynator oddziału chirurgii pozwalał synowi – studentowi fizjoterapii – na czynne uczestnictwo w operacjach. Pacjent ani przed zabiegiem, ani po zabiegu nie był informowany o obecności osoby nieuprawnionej na sali operacyjnej – przedstawia w skrócie Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta, który przyłączył się do procesu przeciwko szpitalowi.
Odszkodowania nie starczy
Jak podaje na swojej stronie internetowej w aktualnościach z 26 marca, w sprawie zostało wydanych kilka opinii biegłych. „Po blisko 9 latach trwania procesu, Sąd doszedł do przekonania, że udział osoby nieuprawnionej w operacji nie przełożył się na stan zdrowia pacjenta, pogorszenie tego stanu, i w tym zakresie sąd oddalił powództwo.
- Przeczytaj też: Pacjentka szpitala źle się poczuła. Na pomoc wezwała… pogotowie
Niemniej udział studenta w zabiegu operacyjnym stanowi zawinione naruszenie praw pacjenta i z tego względu sąd przyznał pacjentowi kwotę 20.000 zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjenta. Mając na uwadze okoliczności sprawy, nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jednocześnie Sąd obciążył pacjenta wydatkami sądowymi w wysokości 26.157,73 zł oraz kosztami procesu w kwocie 3.617 zł, co łącznie daje 29.774,73 zł” – wylicza Rzecznik Praw Pacjenta.
Decyzję delikatnie określa jako „zaskakującą” i podsumowuje pytaniem „czy tak wygląda poczucie sprawiedliwości?”.
RPP podkreśla, że zwrócił się do wszystkich Prezesów Sądów Apelacyjnych i Okręgowych o „propacjenckie” podejście do kosztów spraw o błędy medyczne. Przypominał o zasadzie słuszności wyrażonej w treści art. 102 Kodeksu postępowania cywilnego, który stanowi, że w wypadkach szczególnie uzasadnionych sąd może zasądzić od strony przegrywającej tylko część kosztów albo nie obciążać jej w ogóle kosztami. „Zwłaszcza, że sprawy o błędy medyczne należą do jednych z najbardziej skomplikowanych, w szczególności jeśli chodzi o postępowanie dowodowe i wykazanie związku przyczyno-skutkowego pomiędzy zdarzeniem, a zaistniałą u pacjenta szkodą na zdrowiu” – dodaje RPP w komunikacie.
Wobec tego Rzecznik Praw Pacjenta zaskarżył postanowienie o kosztach do sądu wyższej instancji.
Nie pierwsza sprawa studenta
Przed zamojskim sądem okręgowym toczył się już proces, w którym pacjent tomaszowskiego szpitala domagał się odszkodowania w związku z udziałem przy operacji studenta fizjoterapii. Pisaliśmy o tym w 2018 r. Zadośćuczynienia za wyrządzoną krzywdę oraz za naruszenie praw pacjenta domagała się seniorka.
Starsza pani do szpitala w Tomaszowie Lubelskim trafiała w listopadzie 2013 roku, z powodu złamania lewej kości biodra. Po operacji nie odzyskała sprawności, choć inni pacjenci, którzy tego dnia byli operowani, stawali już na własne nogi. Do domu została wypisana jako osoba leżąca. Stan zdrowia kobiety nie poprawił się. Nie mogła chodzić, przyjmowała leki przeciwbólowe i wymagała pomocy osób trzecich przy prostych czynnościach osobistych. Winą za szkodę kobieta obwiniła chirurga, który przeprowadził operację. Ponadto okazało się, że w operacji uczestniczyła osoba nieuprawniona – syn ówczesnego ordynatora oddziału chirurgii.
Sam szpital nie uznawał roszczenia pacjenta. Sąd Okręgowy w Zamościu miał inne zdanie. Stwierdził, że doszło zarówno do błędu w sztuce medycznej, jak i naruszenia praw pacjenta.
Sąd potwierdził, że w zabiegu brał czynny udział syn ordynatora: trzymał haki, osuszał, zszywał ranę operacyjną. Nie miał on prawa przebywać na bloku operacyjnym, ponieważ nie został skierowany do odbycia praktyk. Ponadto kierunek jego studiów nie przewidywał praktyk w kontakcie klinicznym z pacjentem hospitalizowanym lub leczonym ambulatoryjnie. Biegły z zakresu ortopedii i traumatologii stwierdził jednak, że „teoretycznie” jego czynny udział w operacji nie miał wpływu na prawidłowość zabiegu. Tak też przyjął sąd.
Sąd podkreślił, że szpital nie ponosi jednak całkowitej odpowiedzialności za stan zdrowia 86-letniej kobiety. Sąd uznał, że kobiecie należy się też 50 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie praw pacjenta. Już sama obecność osoby nieuprawnionej na sali operacyjnej podczas zabiegu narusza godność operowanego. A czynne uczestnictwo w operacji studenta I roku kierunku niezwiązanego z lecznictwem narusza zasady fachowości, staranności i etyki lekarskiej. A jeśli do zabiegu dopuszcza go główny operator, ordynator oddziału, naruszenie prawa pacjenta jest ewidentne i zawinione.
Łącznie sąd zasądził od szpitala 100 tys. zł zadośćuczynienia.
Tomaszowski szpital starał się zmienić wyrok przed Sądem Apelacyjnym w Lublinie, ale bezskutecznie. W trakcie procedury apelacyjnej pacjentka zmarła. W związku z tym, sąd należne jej 100 tys. zł zadośćuczynienia, z odsetkami od 15 grudnia 2014 roku, podzielił między cztery jej córki.
Napisz komentarz
Komentarze