Protest rolników na przejściu granicznym w Dołhobyczowie rozpoczęto w połowie lutego, a zawieszono na początku zeszłego tygodnia.
– Część rolników rozumie rozwiązania wynikające z unijnej polityki „Zielonego Ładu”, ale część pojawiła się na przejściu kierowana politycznie, głównie po zmianach, jakie nastąpiły zaraz po wyborach parlamentarnych 15 października ubiegłego roku – zaznacza wójt gminy Dołhobyczów, Grzegorz Drewnik.
Głównym problemem rolników, jest to, że wkrótce rozpoczną się żniwa, a po nich na rynek trafi znowu potężna ilość zboża. Ceny jego skupu obecnie są tak niskie, że już teraz nie gwarantują opłacalności produkcji, a po zbliżających się żniwach prawdopodobnie jeszcze bardziej spadną. Rolnicy obawiają się, że za ponad 3 miesiące będą zmagać się z jeszcze większymi kłopotami przy próbach sprzedaży zboża. Już teraz magazyny są nim zapchane, a po nadchodzących żniwach sprzedaż prawdopodobnie będzie jeszcze trudniejsza.
Utarczki, przepychanki, awantury i groźby
– Protest przy tutejszym przejściu granicznym został zawieszony z kilku powodów. Rolnicy mieli kłopoty z ciągłym zapewnieniem wieloosobowej obsady. Teraz jest czas wyjazdów w pole i konieczności wykonania niezbędnych prac. Poza tym, podczas blokowania przewoźników na granicy dochodziło do nieprzyjemnych sytuacji. Miały tam miejsce nawet jakieś formy zastraszania, jakieś utarczki słowne. Ludzie nie chcieli się narażać. Nic dziwnego, że w takich sytuacjach każdy martwi się o siebie – tłumaczy Grzegorz Drewnik, wójt gminy Dołhobyczów.
Tamtejsi samorządowcy potwierdzają, że przy zaostrzonym proteście blokujący przejście rolnicy przepuszczali w ciągu doby tylko jedną ciężarówkę. Policja zwracała się do gminy o rozwiązanie rolniczego protestu przy przejściu granicznym.
- Przeczytaj też: Biłgoraj: Basen najnowocześniejszy w regionie
– Trudno było podjąć taką decyzję. Zwłaszcza że gmina Dołhobyczów jest typowo rolniczą, a ja osobiście znam sporą część protestujących rolników. To oni pracują na tę gminę. Rolnicy sami zawiesili protest, gdy dostrzegli, że ten niebezpiecznie się eskaluje – podkreśla wójt Grzegorz Drewnik.
Część rolników uważa, że do protestów przy granicy doprowadziły ich zaniedbania poprzedniej władzy.
– Ale jeżeli ktoś tę władzę przejął, to powinien rozwiązać problemy zmuszające rolników do protestów – uważa jeden z rolników w gminie Dołhobyczów.
Konflikt między rolnikami a oczekującymi na odprawę przewoźnikami zaczął niebezpiecznie się nasilać. Grupki przewoźników przejeżdżały przez granicę samochodami osobowymi na polską stronę i próbowały „bardzo mocno i intensywnie rozmawiać” z rolnikami. Policja próbowała to trochę tonować i blokować. Zdarzyło się, również, że przewoźnicy rozwścieczeni długim oczekiwaniem na odprawę przyjeżdżali do Urzędu Gminy i grozili – między innymi – zablokowaniem urzędu. Przykrymi konsekwencjami dalszego blokownia granicy straszono również poszczególne osoby.
– Nie chce podawać, jakich twardych i ostrych słów używano. Urzędnik w takiej sytuacji powinien zawiadomić organa ścigania o stosowaniu gróźb karalnych. Nie chodzi jednak o to, żeby potem ciągać się wzajemnie po policji czy sądach – tłumaczy samorządowiec z gminy Dołhobyczów.
Michał Szczepański jest głównym organizatorem rolniczego protestu przy przejściu granicznym w Dołhobyczowie.
Protest został zwieszony w ubiegły wtorek. Wybraliśmy mniejsze zło – woleliśmy go zawiesić. Jeżeli wójt gminy Dołhobyczów by go rozwiązał, nie moglibyśmy wrócić z protestem na to przejście. Głównym problemem byli przewoźnicy oczekujący na odprawę po ukraińskiej stronie granicy. Oni atakowali nas zarówno na przejściu, a nawet przyjeżdżali pod mój dom. W obawie o bezpieczeństwo moje i mojej rodziny wzywałem policję – mówi Michał Szczepański.
Rolnicy zamierzają wrócić z protestem na granicę
Na razie nie ma jeszcze konkretnych decyzji w sprawie wznowienia rolniczego protestu przy przejściu granicznym w Dołhobyczowie.
– Pojawiają się tylko pogłoski o wznowieniu protestu... Jest mowa o pierwszej połowie maja, ale jak na razie nie zapadły żadne decyzje, nie padają również konkretne terminy. Rolnicy bardziej są skupieni na pracach polowych i we własnych gospodarstwach – mówi wójt gminy Dołhobyczów.
– Faktycznie, planujemy przywrócić rolniczy protest przy granicy, bo jak na razie rozmowy rolników z rządem i składane podczas negocjacji propozycje nie są dla nas zadowalające. Myślimy, aby 10 maja wrócić na przejście w Dołhobyczowie. W tym samym czasie mają się odbyć ogólnopolskie protesty, planowane są również wyjazdy rolniczych delegacji do stolicy – usłyszeliśmy od Michała Szczepańskiego, głównego organizatora rolniczego protestu przy przejściu granicznym w Dołhobyczowie.
Napisz komentarz
Komentarze