Wszystkie trafienia zaliczył w pierwszej połowie spotkania. – To pierwszy hat-trick w mojej piłkarskiej przygodzie. Dwie bramki w jednym meczu zdarzało mi się zdobyć, ale trzech goli nie strzeliłem nigdy wcześniej – mówi nam Łukasz Stec.
Dodatkową motywacją dla zawodnika było zapewne to, że przez parę ładnych lat reprezentował Spartę, a do Huczwy przybył właśnie z klubu z Łabuń.
– Na pewno była to delikatna motywacja. Teraz gram w innym klubie, więc sentymenty trzeba było odłożyć na bok. Zależało mi na tym, by wykorzystać wszelkie nadażające się okazje strzeleckie, bo walczymy o konkretny cel. Chcielibyśmy zagrać w barażach i awansować do IV ligi. Trochę już posmakowałem gry na tym poziomie rozgrywkowym. Chciałbym jeszcze raz dostąpić zaszczytu występowania w IV lidze – mówi Stec.
W IV lidze Stec reprezentował dwa kluby – Brata Cukrownika Siennica Nadolna i Błękitnych Obsza. Warto dodać, że Stec pochodzi z miejscowości Ruszczyzna (gm. Komarów-Osada). Jest wychowankiem Legionu Komarów.
- WARTO PRZECZYTAĆ: Hetman Zamość już przygotował dokument. Brak tylko stempla
Po bramce dla Huczwy w meczu w Łabuniach dołożyli Argentyńczyk Rodrigo Alejandro Ibanez i Ukrainiec Walentyn Maksymienko. Zwycięstwo zespołu z Tyszowiec byłoby jeszcze bardziej okazałe, gdyby jego piłkarze byli skuteczniejsi. Pod koniec meczu Tomasz Walentyn nie wykorzystał rzutu karnego, podyktowanego za faul Jakuba Wołoszyna na Jakubie Torbie. Bramkarz Wołoszyn obronił strzał z jedenastu metrów prezesa Huczwy.
– Mieliśmy wygrać. I to zrobiliśmy. Wysokość tego zwycięstwa nie jest tak ważna, jak te trzy zdobyte punkty. Bardzo dobrze zaprezentowaliśmy się w pierwszej połowie. Podobała mi się nasza gra w tej części meczu. Mieliśmy ogromną przewagę. Długo utrzymywaliśmy się przy piłce. Sparta była mocno cofnięta, ale nam to nie przeszkadzało. W ataku pozycyjnym graliśmy na wysokim poziomie. Stworzyliśmy bardzo dużo sytuacji podbramkowych. Szybko „otworzyliśmy” wynik, a następnie dążyliśmy do podwyższenia prowadzenia. W drugiej połowie miało być tak samo, a nawet lepiej, jednak ta część meczu już nam tak dobrze nie wyszła. Zbyt szybko chcieliśmy się przedostać pod bramkę Sparty, brakowało nam cierpliwości, a przez to gra była szarpana. Często stwarzaliśmy okazje strzeleckie, ale szwankowało wykończenie. Nie byłem zadowolony z tego, co pokazaliśmy po przerwie – komentuje Przemysław Sioma, szkoleniowiec Huczwy.
Miejscowi zagrozili przyjezdnym tylko kilka razy. Najbliższy zdobycia bramki dla gospodarzy był Kamil Bosiak. Po jego strzale piłka trafiła w słupek.
– Nie liczyłem na cud, zwłaszcza że byliśmy osłabieni. Latawiec pauzował za kartki, Pilipczuk i Zając wyjechali na studia, a Nowak miał obowiązki zawodowe. Graliśmy „na przetrwanie”, a jak już straciliśmy pierwszą bramkę, to chcieliśmy przegrać w jak najniższym rozmiarze – mówi trener Sparty Mariusz Kycko.
Sparta Łabunie – Huczwa Tyszowce 0:5 (0:4)
Gole: 0:1 Stec 4, 0:2 Ibanez 22, 0:3 Stec 30, 0:4 Stec 39, 0:5 Maksymienko 75.
Sparta: Wołoszyn – Dudek, Wilczyński, Wójcicki (80 Salomon), Wolski – Buczak, Palikot, Luterek (62 Branecki), Margol, Przyczyna – Bosiak; trener Kycko
Huczwa: Szpakiwski – D. Okalski (76 Nagaj), Butenko, Kwarciany (68 Wybranowski), Bojarczuk (73 Walentyn) – Gacki, Szwanc (60 Torba), Bubeła, Dworak, Stec (60 Maksymienko) – Ibanez (60 Ziółkowski); trener Sioma.
Żółte kartki: Palikot (Sparta), Wybranowski (Huczwa). Sędziował: Wróbel (Zwierzyniec).
Napisz komentarz
Komentarze